En Gedi – miłość silniejsza od śmierci
piotr, 13:10h
W centralnej części zachodniego wybrzeża Morza Martwego, na wschodnim krańcu Pustyni Judzkiej (pomiędzy doliną Dawida od północy i doliną Arugot od południa), rozciąga się oaza En Gedi. Cztery potężne źródła wydzielają rocznie ok. 3 mln m sześc. słodkiej wody i zasilają skrawek ziemi wciśnięty pomiędzy suche, rozgrzane słońcem skały
Kombinacja wielu czynników – położenia geograficznego (pomiędzy słonym morzem a pustynią), warunków topograficznych (liczne klify, doliny wśród wysokich gór), łagodnej temperatury (średnia roczna 17,5 st. C), nasłonecznienia (przeważnie ponad 9 godzin dziennie, zaledwie ok. 30 pochmurnych dni w roku) – a przede wszystkim obfitość i jakość źródlanej wody uczyniła z tego miejsca niezwykły skarbiec flory i fauny, zwany czasem “Królewskim Ogrodem”.
W królewskim ogrodzie
Wśród roślin dominują głożyny, szydlice jujuby, akacje i liczne odmiany cordii. Lista gatunków zachwyca botaników bogactwem. Koncentracja roślin pustynnych, wodnych, śródziemnomorskich i tropikalnych tworzy idealne środowisko dla różnorodnych gatunków zwierząt. Można tu w jednym miejscu spotkać słynne górskie kozice, zmiennocieplne króliki skalne, kraba rzecznego, ponad 200 gatunków ptaków (z sępem egipskim na czele), lisy, hieny, a nawet wilki, lamparty oraz niezliczone mnóstwo gadów, płazów i owadów.
Literatura biblijna wymienia En Gedi kilkakrotnie. Księga Jozuego (15,52) zalicza tę oazę do osad należących do plemienia Judy, Pierwsza Księga Samuela (24,1-2) wspomina Dawida zamieszkującego niedostępne rejony pustyni w jej okolicach. Druga Księga Kronik (20,2) identyfikuje ogromne plantacje palm Haseson Tamar właśnie jako En Gedi. Fakt uprawiania tu palm daktylowych potwierdza rzymski historyk Pliniusz (Naturalis historia 5,15,73), a także Księga Syracha (24,14), w której upersonifikowana Mądrość mówi, że wyrosła “niczym palma w En Gedi”. Średniowieczna tradycja wspomina, że słynne krzewy balsamowca, rosnące w okolicach egipskiego Heliopolis, pochodzą z En Gedi, skąd przesadzić je miała sama Kleopatra. Świadectwo Pliniusza (12,111.112) podaje, że podczas I wojny żydowskiej żołnierze rzymscy musieli stoczyć zaciekły bój o każdy z cennych krzewów rosnących w En Gedi, co znalazło swój finał podczas zorganizowanej po wojnie procesji triumfalnej, w czasie której dumnie wnoszono do Rzymu owe krzewy. Także św. Hieronim wspomina znajdujące się w tej oazie winnice (Onomasticon 87,19 nn.), a o rozchodzącym się z ogrodu zapachu hurmy przeczytać można m.in. w Talmudzie (Sanhedrin 109,71).
Jak stado kóz
W Pieśni nad Pieśniami czytamy: Gronem henny jest dla mnie mój ukochany w winnicach Engaddi (1,14). Przyrównywanie ciała ukochanej osoby do elementów świata roślin i zwierząt czy przyrody nieożywionej – tak częste w poezji erotycznej starożytnego Bliskiego Wschodu – brzmieć może dla dzisiejszego czytelnika niezrozumiale lub nawet nieco komicznie. O ile całkiem zwyczajne wydawać się może porównywanie ust ukochanej osoby do słodkiego owocu czy pachnących kwiatów, o tyle stwierdzenie, że czyjeś “włosy są jak stado kóz” a piersi niczym “młode koziołki gazeli” nie brzmi ani poetycko, ani erotycznie. Spróbujmy jednak spojrzeć na tę symbolikę nieco uważniej.
Kobiety w starożytnym Rzymie przewiązywały piersi szarfą, co unieruchamiało je niczym współczesny biustonosz. Inaczej było na Bliskim Wschodzie – tutaj niczym nieskrępowane piersi kobiece falowały pod wierzchnim okryciem. Dwa małe koziołki gazeli, będące w ciągłym ruchu, baraszkują, przewracają się i turlają razem, jednak niezależnie od siebie. Trudno oderwać od nich wzrok – są miękkie i ciepłe, tak że chciałoby się je natychmiast dotknąć. Są identycznej wielkości, harmonijnie współgrają ze sobą i z otoczeniem. Witalność koziołków odsyła nas do piersi jako symbolu macierzyństwa. W ten sposób odkrywamy kolejne poziomy metafory biblijnej: wygląd (symetria oraz ruchliwość piersi i koziołków), charakter (ciepło, miękkość, magnetyzm) i symbolizm (energia nowego życia). Podobnie jest w przypadku włosów, przyrównywanych do stada kóz schodzących ze skał. Na pierwszym poziomie widzimy podobieństwo koloru, dalej zauważamy nieuporządkowanie i chaos pędzącego stada, podobnego do rozpuszczonych, poskręcanych w loki włosów. Wreszcie w warstwie symbolicznej dostrzegamy dzikość i nieokiełznanie natury, której symbolem jest koza, i dochodzimy do dionizyjskiego szału miłości, niczym podczas aktu seksualnego, gdy nikt i nic nie jest w stanie zapanować nad spoconymi, rozwichrzonymi włosami kobiety.
W winnicach En Gedi
Wróćmy jednak do oazy En Gedi. Rośnie tam henna, krzew, osiągający wysokość do 3 m. Na wiosnę pokrywa się białożółtymi kwiatami o zapachu podobnym do róży. Barwnik uzyskiwany z tych kwiatów jeszcze dziś służy kobietom na Bliskim Wschodzie do nadawania włosom, paznokciom i brwiom intensywnego, błyszczącego, różowopomarańczowego koloru. W starożytności kwiaty henny wykorzystywano do wyrobu perfum. Egipskie zwyczaje pogrzebowe nadały im ciekawe znaczenie symboliczne: starożytni Egipcjanie wierzyli, że umieszczone w grobach kwiaty henny są w stanie zapewnić zmarłemu życie po śmierci. Ukochany jest więc niczym “grono henny”, nie tylko piękny i cenny jak ta roślina, ale również ma w sobie pewien ładunek nieśmiertelności.
Druga część metafory jest jeszcze bardziej czytelna: oto znajdujemy się pośrodku pustyni, w miejscu, gdzie tętni życie, w winnicach En Gedi. Pustynia jest w Pieśni nad Pieśniami pełna symboliki śmierci, jest negacją życia i miłości: pokryta cierniami (2,2), pełna dzikich zwierząt (4,8) i niebezpieczeństw nocnych (3,8). Podróży nie dokonuje się tam samotnie, potrzebny jest towarzysz (4,8; 8,5). Wyrosła wśród nagich skał oaza En Gedi jest więc triumfem przyrody ożywionej nad nieożywioną, życia nad śmiercią. Winnica i ogród są natomiast często obrazem ciała kobiety (4,12-5,1; 6,11; 7,9.13), miejscem “uprawiania” miłości. Ukochany, przyrównywany do pięknego, cennego i dającego nieśmiertelność kwiatu, znajduje się w winnicy triumfującej nad pustynią (która niesie śmierć), czyli w ciele swojej wybranki.
“Gronem henny jest mi umiłowany mój w winnicach En Gedi” – hymn o miłości silniejszej od śmierci wybrzmiewa całą pełnią. Połączeni w miłosnym uścisku kochankowie zapominają o wszystkim. Nie istnieje dla nich czas, nie ma przeszłości ani przyszłości. Jest tylko nieskończone “teraz”, które wyrywa się zimnej i bezdusznej konieczności przemijania. Śmierć traci swą siłę. Mężczyzna i kobieta już na zawsze będą żyć w następnych pokoleniach, które zrodzą się dzięki ich miłosnym uniesieniom. Na krótką chwilę człowiek jest w stanie przekroczyć granice życia i śmierci, by dotknąć tajemnicy stworzenia. W ten sposób również można odczytywać Pieśń nad Pieśniami, jeden z najpiękniejszych poematów erotycznych w historii ludzkości.
P.S. Gdzie można znaleźć więcej podobnych artykułów? Tutaj. Gorąco polecam!
Kombinacja wielu czynników – położenia geograficznego (pomiędzy słonym morzem a pustynią), warunków topograficznych (liczne klify, doliny wśród wysokich gór), łagodnej temperatury (średnia roczna 17,5 st. C), nasłonecznienia (przeważnie ponad 9 godzin dziennie, zaledwie ok. 30 pochmurnych dni w roku) – a przede wszystkim obfitość i jakość źródlanej wody uczyniła z tego miejsca niezwykły skarbiec flory i fauny, zwany czasem “Królewskim Ogrodem”.
W królewskim ogrodzie
Wśród roślin dominują głożyny, szydlice jujuby, akacje i liczne odmiany cordii. Lista gatunków zachwyca botaników bogactwem. Koncentracja roślin pustynnych, wodnych, śródziemnomorskich i tropikalnych tworzy idealne środowisko dla różnorodnych gatunków zwierząt. Można tu w jednym miejscu spotkać słynne górskie kozice, zmiennocieplne króliki skalne, kraba rzecznego, ponad 200 gatunków ptaków (z sępem egipskim na czele), lisy, hieny, a nawet wilki, lamparty oraz niezliczone mnóstwo gadów, płazów i owadów.
Literatura biblijna wymienia En Gedi kilkakrotnie. Księga Jozuego (15,52) zalicza tę oazę do osad należących do plemienia Judy, Pierwsza Księga Samuela (24,1-2) wspomina Dawida zamieszkującego niedostępne rejony pustyni w jej okolicach. Druga Księga Kronik (20,2) identyfikuje ogromne plantacje palm Haseson Tamar właśnie jako En Gedi. Fakt uprawiania tu palm daktylowych potwierdza rzymski historyk Pliniusz (Naturalis historia 5,15,73), a także Księga Syracha (24,14), w której upersonifikowana Mądrość mówi, że wyrosła “niczym palma w En Gedi”. Średniowieczna tradycja wspomina, że słynne krzewy balsamowca, rosnące w okolicach egipskiego Heliopolis, pochodzą z En Gedi, skąd przesadzić je miała sama Kleopatra. Świadectwo Pliniusza (12,111.112) podaje, że podczas I wojny żydowskiej żołnierze rzymscy musieli stoczyć zaciekły bój o każdy z cennych krzewów rosnących w En Gedi, co znalazło swój finał podczas zorganizowanej po wojnie procesji triumfalnej, w czasie której dumnie wnoszono do Rzymu owe krzewy. Także św. Hieronim wspomina znajdujące się w tej oazie winnice (Onomasticon 87,19 nn.), a o rozchodzącym się z ogrodu zapachu hurmy przeczytać można m.in. w Talmudzie (Sanhedrin 109,71).
Jak stado kóz
W Pieśni nad Pieśniami czytamy: Gronem henny jest dla mnie mój ukochany w winnicach Engaddi (1,14). Przyrównywanie ciała ukochanej osoby do elementów świata roślin i zwierząt czy przyrody nieożywionej – tak częste w poezji erotycznej starożytnego Bliskiego Wschodu – brzmieć może dla dzisiejszego czytelnika niezrozumiale lub nawet nieco komicznie. O ile całkiem zwyczajne wydawać się może porównywanie ust ukochanej osoby do słodkiego owocu czy pachnących kwiatów, o tyle stwierdzenie, że czyjeś “włosy są jak stado kóz” a piersi niczym “młode koziołki gazeli” nie brzmi ani poetycko, ani erotycznie. Spróbujmy jednak spojrzeć na tę symbolikę nieco uważniej.
Kobiety w starożytnym Rzymie przewiązywały piersi szarfą, co unieruchamiało je niczym współczesny biustonosz. Inaczej było na Bliskim Wschodzie – tutaj niczym nieskrępowane piersi kobiece falowały pod wierzchnim okryciem. Dwa małe koziołki gazeli, będące w ciągłym ruchu, baraszkują, przewracają się i turlają razem, jednak niezależnie od siebie. Trudno oderwać od nich wzrok – są miękkie i ciepłe, tak że chciałoby się je natychmiast dotknąć. Są identycznej wielkości, harmonijnie współgrają ze sobą i z otoczeniem. Witalność koziołków odsyła nas do piersi jako symbolu macierzyństwa. W ten sposób odkrywamy kolejne poziomy metafory biblijnej: wygląd (symetria oraz ruchliwość piersi i koziołków), charakter (ciepło, miękkość, magnetyzm) i symbolizm (energia nowego życia). Podobnie jest w przypadku włosów, przyrównywanych do stada kóz schodzących ze skał. Na pierwszym poziomie widzimy podobieństwo koloru, dalej zauważamy nieuporządkowanie i chaos pędzącego stada, podobnego do rozpuszczonych, poskręcanych w loki włosów. Wreszcie w warstwie symbolicznej dostrzegamy dzikość i nieokiełznanie natury, której symbolem jest koza, i dochodzimy do dionizyjskiego szału miłości, niczym podczas aktu seksualnego, gdy nikt i nic nie jest w stanie zapanować nad spoconymi, rozwichrzonymi włosami kobiety.
W winnicach En Gedi
Wróćmy jednak do oazy En Gedi. Rośnie tam henna, krzew, osiągający wysokość do 3 m. Na wiosnę pokrywa się białożółtymi kwiatami o zapachu podobnym do róży. Barwnik uzyskiwany z tych kwiatów jeszcze dziś służy kobietom na Bliskim Wschodzie do nadawania włosom, paznokciom i brwiom intensywnego, błyszczącego, różowopomarańczowego koloru. W starożytności kwiaty henny wykorzystywano do wyrobu perfum. Egipskie zwyczaje pogrzebowe nadały im ciekawe znaczenie symboliczne: starożytni Egipcjanie wierzyli, że umieszczone w grobach kwiaty henny są w stanie zapewnić zmarłemu życie po śmierci. Ukochany jest więc niczym “grono henny”, nie tylko piękny i cenny jak ta roślina, ale również ma w sobie pewien ładunek nieśmiertelności.
Druga część metafory jest jeszcze bardziej czytelna: oto znajdujemy się pośrodku pustyni, w miejscu, gdzie tętni życie, w winnicach En Gedi. Pustynia jest w Pieśni nad Pieśniami pełna symboliki śmierci, jest negacją życia i miłości: pokryta cierniami (2,2), pełna dzikich zwierząt (4,8) i niebezpieczeństw nocnych (3,8). Podróży nie dokonuje się tam samotnie, potrzebny jest towarzysz (4,8; 8,5). Wyrosła wśród nagich skał oaza En Gedi jest więc triumfem przyrody ożywionej nad nieożywioną, życia nad śmiercią. Winnica i ogród są natomiast często obrazem ciała kobiety (4,12-5,1; 6,11; 7,9.13), miejscem “uprawiania” miłości. Ukochany, przyrównywany do pięknego, cennego i dającego nieśmiertelność kwiatu, znajduje się w winnicy triumfującej nad pustynią (która niesie śmierć), czyli w ciele swojej wybranki.
“Gronem henny jest mi umiłowany mój w winnicach En Gedi” – hymn o miłości silniejszej od śmierci wybrzmiewa całą pełnią. Połączeni w miłosnym uścisku kochankowie zapominają o wszystkim. Nie istnieje dla nich czas, nie ma przeszłości ani przyszłości. Jest tylko nieskończone “teraz”, które wyrywa się zimnej i bezdusznej konieczności przemijania. Śmierć traci swą siłę. Mężczyzna i kobieta już na zawsze będą żyć w następnych pokoleniach, które zrodzą się dzięki ich miłosnym uniesieniom. Na krótką chwilę człowiek jest w stanie przekroczyć granice życia i śmierci, by dotknąć tajemnicy stworzenia. W ten sposób również można odczytywać Pieśń nad Pieśniami, jeden z najpiękniejszych poematów erotycznych w historii ludzkości.
P.S. Gdzie można znaleźć więcej podobnych artykułów? Tutaj. Gorąco polecam!
anonim,
Wt, 2. mar. 2010, 14:26
Opis obfitujący, wyrażający czułość, wrażliwość na wszystko co zostało stworzone, aż można poczuć i wczuć się pozdrawiam
(świat nieożywiony łączy się ze światem ożywionym ...)
(sympatia... Ciepło na sercu)
Pozdrawiam
(świat nieożywiony łączy się ze światem ożywionym ...)
(sympatia... Ciepło na sercu)
Pozdrawiam
symimir,
Wt, 2. mar. 2010, 15:12
O Ty!!!
Fajnie, ze wrzuciles ten TWÓJ artykuł ;P
Fajnie, ze wrzuciles ten TWÓJ artykuł ;P