pi?tek, 4. marca 2005
Taki tam czwartek...
Zwykle w środy, dziś wyjątkowo w nieśrodę celebrowaliśmy z Adamem (Ślązakiem) Mszę Św. po niemiecku. Dzisiaj miała być śpiewana prefacja. Adaś się przygotował. Cóż, kiedy niestety nie pamiętałem melodii odpowiedzi w dialogu. Szło dobrze, coś tam kombinowałem, ale w ostatnim wersie "Godne to i sprawiedliwe" tragicznie zmieniłem melodię. Było to do tego stopnia niepodobne do oryginału, że Adam (pewnie ze zdziwienia) nie dał rady zaśpiewać prefacji i była recytowana...
Następnym razem ja przewodniczę liturgii. Nie będzie żadnych śpiewów: niemieckie melodie są makabryczne...

Poza tym, Artur w podróży (nie wiem, czy mogę zdradzić, że do Taize z Andrzejem pojechali). Już pewnie są na miejscu, ale westchnąć w Komplecie za podróżujących byłoby wskazane...

I jeszcze spalił mi się monitor... Mniej więcej 5 minut po napisaniu wczorajszej notki wykrakało się: trzasnął, błysnął i zaśmierdział puszczając smugę dymu. Dziś znalazłem u kogoś jakiś nieużywany od roku nie-wiadomo-czyj Philips, ale niestety nie zadziałał. Moich e-milowych znajomych, proszę o wyrozumiałość: ciężko jest pisać maile bez monitora...
Cytat z nie-wiem-kogo: "Tyle masz Boga w sercu, ile Go znajdujesz, albo więcej, ale nie mniej..."

P.S. Monika Sz. - nie mam Twojego adresu.
P.S.2. Piotrek N. - jak wyżej. Odezwijcie się!

Von piotr um 00:15h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment