niedziela, 15. maja 2005
Właśnie wróciłem ze Mszy Święceń Kapłańskich. Zesłanie Ducha Świętego koncelebrowałem z Papieżem (razem z dwustoma innymi księżmi). Święcenia przyjęło 21 kapłanów, w tym 6 dla diecezji Rzym.
Było przepięknie. Przypomniały mi się moje własne Święcenia...
Oprawa liturgiczna cudowna - zresztą spotkaliśmy później prałata Frisinę - kompozytora i dyrektora chóru, który przygotowywał śpiewy i pogratulowaliśmy mu. Kiedy muzyka podczas liturgii pomaga w modlitwie - wówczas można powiedzieć, że było jak trzeba.
Z kazania papieskiego najbardziej utkwiło mi w pamięci zdanie o Sakramencie Pokuty. "To wielki skarb Kościoła, bo tylko w przebaczeniu realizuje się prawdziwa odnowa świata. Nic nie może ulepszyć świata, jeśli zło nie jest pokonane. A zło może być pokonane tylko w przebaczeniu." - mówił papa odnosząc się do słów: "Komu odpuścicie, będą im odpuszczone, a komu zatrzymacie będą im zatrzymane".
No dobra, jeszcze to: "Do każdego z was Pan mówi: Pokój wam, pokój tobie! Kiedy Pan to mówi, nie daje czegoś, ale daje siebie samego. W rzeczywistości on sam jest pokojem."

"Przyjdź Duchu Święty" - ciągłe zaczynanie od nowa, nieustanne szukanie bliskości Boga dla tych chłopaków miało dziś szczególne znaczenie.
Kto może niech westchnie za Enzo i jego 20 kolegów...

Przyjdź Duchu Święty i zapal w nas ogień Twojej Miłości...

Von piotr um 17:15h| 6 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 14. maja 2005
CIS to nie tylko krzew...
W Seminarium Adama nazywali to CIS...
Niektórzy mówią wyż, niż, izobary, sufit za nisko albo cośtam jeszcze, a to po prostu CIS.
Najlepiej byłoby się położyć i spędzić cały dzień w łóżku.
Nic się człowiekowi nie chce, literki brewiarza się rozjeżdżają, CISnienie skacze, zatoki śCISkają czoło, zawalone biurko napawa uczuciem niechęci, kawa pomaga na krótko.
UśCISkałby człowiek poduszeczkę.
Po prostu ogólny CIS.

Nie no, przecież nie jestem jakimś meteopatą!
Ile ja mam lat?
70?
Już! Wstawać! Music! I do roboty!
Żeby ten ważny mail jeszcze przyszedł...

P.S. Cis - Taxus baccata L.

Von piotr um 15:32h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 13. maja 2005
Czekam na ważne wieści i się niecierpliwię...
Dostaliśmy z Krzysiem i Adamem zaproszenia na Prymicje Enzo. Krzysiu świętuje z Neowspólnotą Zesłanie Ducha Św., my pójdziemy na Mszę Święceń rano, po południu na Mszę prymicyjną i świętowanie raczej nie, chociaż Adam nalega...
Co za dzień: albo to ciśnienie jakieś dziwne, albo to oczekiwanie tak mnie wewnętrznie niepokoi.
A u nas wszyscy na "The Kingdom of Heaven" idą i różnie opowiadają.
Przesilenie wiosenne?
Nie, u nas już raczej letnie...

Von piotr um 22:29h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Nieoczekiwanie zrobiliśmy dziś z Arturem wyjście wieczorne na "niezdrowe żarcie".
Wspomniałem, że jestem głodny, a Artur zaproponował Mc Donald'sa.
Frytki z widokiem na Panteon - sami turyści amerykańscy i baaardzo ciepły wieczór.
Opowiedziałem Arturowi film "SAW", bo znając jego gust wiedziałem, że go nie obejrzy. Film niesamowicie mnie trzymał w napięciu. Jak widziałem plakaty na mieście - myślałem sobie, że "to pewnie nic ciekawego", a jednak...
Mpja opowieść nie była chyba zbyt pasjonująca, ale Artur cierpliwie jej wysłuchał do końca.
Potem przyjechała śmieciarka, stanęła dokładnie na wprost nas i panowie zaczęli wynosić worki ze śmieciami. Zasłonili widok i nic sobie z tego nie robili.
Ciekawa sytuacja - Italia kraj jedzeniem słynący, a okazuje się, że znajdą się tacy, którzy wolą zjeść "inaczej".
Ale Mc Royall, cola i kawa z lodzikiem śmietankowym przypomniały stare czasy.
Chłopaki byli dziś nad morzem i nawet się kąpali. To już lato...

P.S. Powyższe zdjęcie nie jest ilustracją dzisiejszego wieczoru, tylko nędzną imitacją prawdziwego "niezdrowego żarcia". Fryteczki muszą być cieniutkie nie takie tłuszczaki, kanapeczka też jakaś niedorobiona.
P.S.2. Sponsorem był Artur - dzięki.

Von piotr um 03:27h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 11. maja 2005
A dzisiaj mnie jeden Starszy Cyborg chciał zdołować.
Stoję z nim na korytarzu wymieniając kurtuazyjne powitania, gdy nadchodzi gość od Greki.
Oczywiście Starszy Cyborg pyta o mój niedawny egzamin. Ja mówię, że "nieźle", a profesor, że "nnnooo, mogłoby być lepiej".
Wtedy ja wyjaśniam, że "nie uczę się, aby mieć 97 punktów" i słyszę tekst, który słyszałem już kiedyś od Trola: "Jeśli ktoś ma z języka starożytnego mniej niż 97, to znaczy, że nie umie tego języka".
Też mi odkrycie...
Wiem to nie od dziś...

P.S. "Starszy Cyborg" = Mr Doskonaleuczącysięstudent3roku

Von piotr um 03:09h| 6 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 9. maja 2005
Festa del PIB
W sobotę - 96 rocznica powstania PIB.
Najpierw wspólna Eucharystia - przygotowana przez grupy hiszpańską i portugalską, ale czytanie (piękną greczyzną) przeczytała Miljenka (szefowa grupy Europy Środkowowschodniej, czyli naszej- Wow!) a psalm (niemniej piękną hebrajszczyzną) zaśpiewał Marcin (przedstawiciel tej samej grupy, co Miljenka, czyli naszej -Wow!).
Bardzo mnie ucieszyło, gdy świeżoupieczony doktor nauk biblijnych z Puerto Rico wspominając lata spędzone na PIB powiedział, że rok propedeutyczny był najtrudniejszym rokiem jego życia. Czyli potem już było łatwiej!
Później Pani "Dyrektor 3 Muzeów" miała wykład pt. "Sztuka a Biblia", czy może "Biblia a sztuka". Nawet dość ciekawie zaczęła omawiać KAŻDY fresk z Kaplicy Sykstyńskiej. Po godzinie i 10 minutach (była mniej więcej w połowie) ktoś delikatnie zasugerował, że "czas się kończy". Zapalono światło, odsłonięto okiennice i tylko odciśnięte ławką ślady na twarzy Libora (i wielu innych, w tym piszącego te słowa) świadczyły, że nie wszystkim się dłużyło (nie ma to jak drzemka na siedząco)...
Posiłek (kanapeczki-mniam) i część artystyczna odbyły się już na wirydażu Ojców Jezuitów. W cieniu pomarańczowych drzew, w chłodzie fontanny posłuchałem portugalskich piosenek studenckich, zobaczyłem taniec japoński z wachlarzami, próbowałem zagadywać sympatyczną siostrę zakonną z Hiszpanii (w jej rodzinnym języku, w którym potrafię powiedzieć tylko "Dzień Dobry. Jak się masz?") i popijałem zimną colę.
Nasza grupa (Europa Środkowowschodnia) nauczyła wszystkich czeskiej piosenki o "myslivecku, co pasaul jeleni na ty louce zeleni" (pod dyrekcją Antonina - eksperta od czeskiego języka, w końcu jest Prażan).
Tak sobie dzionek mijał, ale zauważyłem, że niektórzy już nie mogli wytrzymać - 6 godzin bez nauki w sobotę - za trudne dla wielu cyborgów kochanych.
Jeszcze Padre Donald (zwany Trolem) - kiedy po ostatnim punkcie programu - tańczącej z wazonem na głowie Paragwajce - wszyscy pomagali sprzątać, wziął kilka krzeseł, które miał zanieść, położył sobie na głowie i rozkładając szeroko ręce tanecznym krokiem szedł ku wyjściu. Niezły z niego fikoł. Dobrze, że z nim nie mam hebrajskiego...

Von piotr um 19:06h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 6. maja 2005
Padre Plotz - santo subito!!!
Kiedyś wymyśliłem taką fraszkę:

Caro Gesù, mi chiamo Bruno.
Ti prego: "Sessantuno".

W tłumaczeniu na polski:
Drogi Jezu, nazywam się Bruno,
Proszę Cię: "Sześćdziesiąt jeden".

-Ile trzeba mieć punktów, żeby zaliczyć hebrajski?
-60.
-Ile miałem?
-61!!!!!

Bóg jest wielki!

Von piotr um 23:42h| 15 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

"Przystanek Alaska" codziennie o 14.35 na TVN.
Dzisiejszy odcinek - jak zawsze rewelacja!!!
Szkoła rodzenia Fleischmana i Maggie - hehe!
Remont w kaplicy wymusił celebrację Mszy św. w zakrystii - czułem się nieswojo. Mam nadzieję, że szybko skończą, ale znając włosiacki styl pracy - obawiam się, że się przeciągnie.
Przyśniło mi się, że nie zdałem egzaminu - po jutrzejsze wyniki idę z duuużym niepokojem...
Mam wejściówkę na przysięgę Gwardzistów Szwajcarskich. Chyba się wybiorę jutro...
Oooo, już po północy - jestem starszy o 1 dzień i o 1 dzień bliżej nieba...

Von piotr um 03:43h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 4. maja 2005
Ja i moje cyborgi.
Robocopy wyszły dziś z egzaminu i mówiły, że "łatwy był".
Potem spokojnie siedziały na grece.
Żadnych emocji.
"Jakbyś miał w mózgu kalkulator - też byś się tak zachowywał" - mówił Simon czyli Stanco Dżidżicz, jak go nazywamy.
Cóż... Mimo wszystko ich lubię...
Wyniki w piątek.

Von piotr um 14:07h| 8 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 4. maja 2005
Wiem, wiem, to się może robić nudne, ale nic nie poradzę, że znowu to samo - Egzamin.
Tym razem hebrajski.
8.30

Von piotr um 02:34h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 2. maja 2005
Chyba przyszło już lato...

Von piotr um 02:04h| 6 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 30. kwietnia 2005
Wyniki egzaminu dzisiaj...
Taki byłem przejęty swoimi 80 (!) punktami z greki, że zapomniałem o całym świecie.
Poważnie. Siedzimy na kawce zagryzając zimną pizzą od Grzesia (Albertynki are great!) aż tu dzwoni Mateusz, że umówiliśmy się na Mszę św. po angielsku. Oooops. Przeprosiłem, ale szczęśliwy to on nie był. I tak ma mnie za niezłego świra. Teraz tylko mu się potwierdza moje roztrzepanie.
Przyszła przesyłka zza Oceanu. Kilka tygodni temu stłukliśmy z Arturem (ganiając się po chałupie) stojący na szafce kufel na piwo. Niby się zdarza, ale to był ulubiony kufel Adama. Zamówiliśmy więc w internetowym fanclubie kardynała Ratzingera firmowy kufel z wizerunkiem tegoż.
Prezent wręczony - Adam wyglądał na zdowolonego...
Wrócił Paweł z Polski. Ciekawe, czy o drażach Jutrzenki nie zapomniał?

Von piotr um 15:54h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 29. kwietnia 2005
O Dio, vieni a salvarmi.
Signore, vieni presto in mio aiuto.

"Przez pierwsze 10 min. proszę nic nie pisać. Obejrzyjcie zadania, przeczytajcie uważnie, policzcie. Kto nie jest pewien, czy osiągnie 60 punktów - może wyjść: napisze w innym terminie."
Pokusa była ogromna. Z jednej strony przeziębienie, gorączka, Ibuprom i mętlik w głowie, z drugiej najeżony przeszkodami i pułapkami test.
Na szczęście, wytrzymałem. Nie wyszedłem po 10 minutach.
Czy "na szczęście", czy może "niestety" - okaże się wkrótce.
Jestem dobrej myśli. Co mi zostaje? Czekać na wyniki.
Dzień egzaminu jest dniem bez nauki. Chodziłem z ludźmi z P. po mieście, zjadłem pizzę, a teraz leci na RAIUNO "Sweet November".
Piękny film. Szkoda, że go znam i wiem, że ona umrze...
Trochę mi przeszło przeziębienie, a od jutra odliczanie przed hebrajskim...

Von piotr um 01:56h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 28. kwietnia 2005
Egzamin z greki!!!
Gimnazjaliści pisali, maturzyści piszą, to i ja napiszę...
9.00 - kto może niech westchnie.


P.S. Nie czuję się najlepiej. Jestem od dwóch dni przeziębiony - tylko mojej Mamie ani słowa.
P.S. Siostrze też - bo wygada.

Von piotr um 00:24h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 27. kwietnia 2005
Nie dodałem wczoraj, że obejrzeliśmy z Arturem galę wręczenia Wiktorów, zajadając kiełbasę z Polski (od Mamy Artura i od Adama z Białegostoku).
Dziś nauki ciąg dalszy.
A Milan tą drugą bramkę fuksem w ostatnich minutach strzelił...

Von piotr um 01:58h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 26. kwietnia 2005
Co można napisać o dniu spędzonym przy biurku?
W Italii święto państwowe, dzień wolny od pracy. Od rana więc się mogłem uczyć (nie przeszkadzała mi szkoła).
Nawet nie wiem, jaka pogoda dziś była.
Jutro ma być podobnie. W środę również.
A w czwartek egzamin.
Adam - jako przedstawiciel Ślązaków - był na spotkaniu pielgrzymów niemieckich z Benedyktem XVI. Muszę go spytać o wrażenia.
Ale to dopiero jutro...

Von piotr um 02:46h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment