poniedzia?ek, 25. kwietnia 2005
I nie padało. Nie smażyło też za mocno. Może trochę na początku w kark, ale nie pogoda była najważniejsza...
Już o 3.15 obudzili nas pielgrzymi z S., przybywający po 14-godzinnej podróży. Prysznic, kawa, chwila rozmowy, a ok. 5.00 Msza Św. Potem jutrznia na wpółotwartych oczach i 30 min. drzemki.
Kawa, lekkie śniadanko i próba dostania się samochodem w pobliże Watykanu. Oczywiście wszystkie ulice dojazdowe zamknięte, ale w pewnym momencie wbilśmy się w pozostawioną dla oficjalnych delegacji dojazdówkę. Ciekawe, że z obawy o bezpieczeństwo Włosi zamknęli ulicę, odgrodzili jej środek barierkami, tworząc swego rodzaju korytarz szybkiego ruchu. Usunęli też wszystkie pojazdy parkujące wzdłuż tej trasy. Rzadki widok - ulica w Rzymie bez stojących wzdłuż niej samochodów.
Szło nam nieźle, aż na którymś checkpoincie nie chcieli słuchać mojej opowieści o tym, że mam dowieźć Monsignorów jak najbliżej Placu, tylko zażądali przepustki. Musiliśmy zawrócić. Wreszcie dotarliśmy do Terminalu Giannicolo, zsotawiliśmy sprzęt (samochód z bagażami pielgrzymów) i poszliśmy na San Pietro.
Artur zajął już miejsca. Oczywiście spotkałem wszystkich możliwych znajomych księży, diakonów, kleryków - sektor był czarno-biały: białe komże na czarnych sutannach.
O 10.00 zaczęło się.
Tym razem chyba nawet najbardziej wybredni miłośnicy muzyki liturgicznej nie mogą narzekać na chór Kaplicy Sykstyńskiej. Spisali się na medal - muzyka, która pomaga się modlić. Do tego oczywiście, jak zawsze elegancko wydane książeczki umożliwiające czynny udział wszystkim, niezależnie od narodowości.
Nie będę opisywał wszystkiego ze szczegółami, zwrócę uwagę na kazanie. Kto nie słuchał uważnie - obowiązkowo przeczytać Tu jest całość:
http://andrzej.ekai.pl/ekai/serwis/?MID=9507
Kto słuchał - wystarczy, że przypomni sobie jakiś ciekawy fragment. Np. ten:
(...) dla ryby, stworzonej by żyć w wodzie, wyciągnięcie z morza jest śmiercią. Zostaje jej odjęty pierwiastek życia, by służyć za pokarm człowiekowi. Jednak w misji rybaka ludzi dokonuje się proces odwrotny: my, ludzie, żyjemy wyobcowani, w słonych wodach cierpienia i śmierci; w morzu ciemności bez światła. Sieć ewangelii wyrywa nas z wód śmierci i niesie ku wspaniałości Bożego światła, ku prawdziwemu życiu. I właśnie tak jest - w misji rybaka ludzi, wzorem Chrystusa, należy wyrywać ludzi ze słonego morza wyobcowań ku ziemi życia, ku światłu Bożemu. I właśnie tak jest: istniejemy aby ukazać Boga ludziom. I tylko tam, gdzie widać Boga naprawdę zaczyna się życie. Tylko wtedy, gdy spotkamy w Chrystusie Boga żywego, poznajemy czym jest życie. Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia produktem ewolucji. Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny. Nie ma nic piękniejszego niż wpaść w sieci Ewangelii Chrystusa. Nie ma nic piękniejszego jak poznać Go i opowiadać innym o przyjaźni z Nim. Zadanie pasterza, rybaka ludzi, może się często wydawać żmudne. Ale jest ono piękne i wielkie, bowiem ostatecznie służy radości, radości Boga, który chce wejść w ten świat.

To tyle, bo sam nie czytam na blogach za długich notek, więc tą pewnie też nie wszyscy do końca doczytają, choć warto (ze względu na fragment homilii, oczywiście).

Von piotr um 00:31h| 8 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 23. kwietnia 2005
Sprawdzian był, ale to nic szczególnego - takie tam formy...
Poza tym, zrobiliśmy z Adamem i Arturem wielki plakat z Benedyktem XVI. Mamy już od dzisiaj trochę gości w związku z inauguracją pontyfikatu, więc na bramie wisi uśmiechnięty Papa, napisem: "Pontificio Istituto Polacco saluta il nuovo Papa".
Mamy notyfikacje na jutrzejszą Mszę św., więc cieszę się, że gdzieś blisko usiądziemy. Papież ma przejechać przez Plac, czyli poszukamy miejsca bliżej osi symetrii, ale to dopiero jutro. Dziś Artur obejrzy, jak gwiazdy tańczą (na TVN), ja też pewnie zerknę.
Właśnie obiecał, że może mi wyprasować 1 koszulę, bo w trakcie oglądania spotka się z deską i żelazkiem. Jak ja mu się odwdzięczę?
Tymczasem mam jeszcze zamiar zrobić późnowieczorny spacer na Piazza del Popolo.
Jest chyba dość ciepło, chociaż zapowiadają deszcz na jutro (oby nie do południa, gdy będziemy na San Pietro)...

Von piotr um 23:58h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 22. kwietnia 2005
Dzisiejszy sprawdzian z greki przenieiony na jutro.
Tymczasem, większość osób, z którymi rozmawiam z sympatią wyraża się o nowym Papieżu.
Anegdotek jest wiele.
Np. Jednymi z pierwszych słów JP2 po wyborze na tron piotrowy były: "Jeśli się pomylę - poprawcie mnie". Do nowego Papy bardziej pasowałyby: "Jeśli się pomylicie - poprawię was".
Włoska telewizja cały czas mówi o nim. Wywiady z dawnymi współpracownikami, ze znajomymi, opowieści o jego wizytach w bawarskiej restauracji, relacje z miejsc związanych z jego osobą.
Dzisiaj kolejny raz odwiedził swoje dawne mieszkanie. Nic w tym dziwnego - mieszka 100 m od Pl. Św. Piotra - ma możliwość zorganizowania przeprowadzki. Pojawiły się komentarze, że na pewno ma w domu kota i musi codziennie pojechać go nakarmić. Hehe.
W sumie jednak słyszę raczej pozytywne głosy wyrażających się o nim ciepło. To cieszy...
Znowu próbowałem wyciągnąć coś od jednego z Kardynałów. Jadąc w windzie od kilku dni podpuszczam go pytając, czy to prawda, że podczas Konklawe było ponad 100 głosów na obecnego papieża, albo czy zagłosował na zwycięzcę. Uśmiecha się tylko i grozi mi na żarty swoją sztuczną, czarną ręką...

Von piotr um 23:44h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 22. kwietnia 2005
Biurokracja w Italii?
Zaatwialimy dziś z Arturem karty płatnicze. Pani z poczty wysłała nas po NIP.
Codice fiscale załatwia się w biurze. W holu tłok. Pan pyta: "Po co?" i naciska odpowiedni guzik, żeby wydrukować numerek. Teraz trzeba zgłosić się do pani w informacji. To istna Irena Kwiatkowska. Krzyczy do wszystkich po imieniu. Stoi jakiś starszy pan, a ta do niego: "Nie masz kopii dokumentów? Nie mogę ci pomóc." Ustawia wszystkich, wydaje druki, robi porządek: "Nie tam, kochana, trzecie drzwi na lewo!".
Nam sprawdziła dokumenty, podała jakąś kartkę, na której zakreśliła dwa krzyżyki w odpowiednich rubryczkach i bardzo szybko dodała, że "trzeba napisać jeszcze jakąś deklarację, następny proszę".
Panią z psem ostrzegła, że "ze zwierzętami do biura nie wolno", po czym słysząc, że przed wejściem nie ma żadnych zaczepów dla psów wpuściła ją bez kolejki.
Nam, chociaż chcieliśmy załatwić tą samą sprawę, pozaznaczała różne rubryczki. Na moje pytanie, krzyczała, że nie ma się co denerwować i korektorem poprawiła błąd. Machając rękami próbowała wszystkim wokół wytłumaczyć, że spokój jest najważniejszy.
W poczekalni poznałem młodą dziewcynę z Litwy. Marija będąc na wycieczce we Włoszech została zauważona przez kogoś z Agencji i pracuje od roku jako modelka. Odważna dziewczyna. Porozmawialiśmy trochę. Chyba mimo wszystko jest lekko zagubiona. Zostawiłem jej swój e-mail, na wypadek gdyby kiedyś potrzebowała księdza.
Załatwiliśmy o dziwo wszystko i nawet zdążyliśmy na pocztę przed zamknięciem, żeby odebrać karty.
A mówią, że w Italii wizyta w jakimkolwiek urzędzie trwa co najmniej 2 tygodnie...

Von piotr um 00:19h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 20. kwietnia 2005
Bawarczyk...
Dziadek Ploetz (od hebrajskiego), gdy przywitały go słowa: "Wybrano Niemca" powiedział: "Nie Niemca, Bawarczyka. Ja też jestem z Bawarii."
I dostał oklaski.
Wtedy sobie uświadomiłem, że podobnie jak nowy papież lubię niemieckie piwo...


Von piotr um 20:52h| 8 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Byłem tam...
Habemus Papam...
Od 17.00 na Placu.
Dym.
Szary.
Czarny?
Biały?
Biały.
Biały!
Dym jest biały!
To już!
Ludzie wokół się obejmują, krzyczą, tańczą. Cieszymy się ze wszystkimi. Polacy, Włosi, Filipińczycy, Brazylijczycy, Francuzi (z transparentem: "Nie bój się. Młodzi są z Tobą"), Amerykanie, Hiszpanie...
Młoda Belgijka prawie płacze. Krzyczymy: "Niech żyje Papież!", śpiewamy: "Mamy Papieża!".
Zaczynają przyhodzić dziennikarze. Wszystkim powtarzamy, że będziemy kochać nowego Papę.
Jest Kardynał Diakon. Kiedy ogłasza imię Joseph, już wiemy. Chwilę później pada nazwisko Ratzinger. Aplauz osiąga apogeum. "Papa Ratzinger!", "Benedetto!", radości nie ma końca. Ruszamy z flagami w Plac. Gratulujemy jakimś Niemcom, śpiewamy z Meksykanami. Padre Przemek ma plakat: "Noi già sappiamo, che Ti amiamo!" - My już wiemy, że Cię kochamy! Wszyscy filmują i fotografują. Chcą złożyć podpisy. Śpiewając wychodzimy z Placu. Jeszcze jakaś telewizja na żywo, wywiadów udzielamy po polsku, włosku, angielsku, niemiecku, Adam nawet po czesku.
"Viva il Papa!"
Cudem zdobywamy świeże od farby "L'Osservatore Romano" i ciągle krzycząc z rozportartymi flagami i transparentem wracamy do domu.
Tu wiadomości, telefony, rozmowy...
W końcu wznosimy toast czerwonym winem za Benedykta XVI i... czas iść spać.
Dobranoc.

Von piotr um 03:33h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 19. kwietnia 2005
Ledwie wróciliśmy z Placu (niesamowite wrażenia), zaczęliśmy przygotowywać transparent: "Polonia semper fidelis".
Białe płótno, czerwony spray, godzina czasu i gotowe...
Zaraz wyruszamy...

Von piotr um 19:18h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Wczoraj na Placu przez ponad 2 godziny wpatrywaliśmy się w komin.
Atmosfera zupełnie inna niż przed śmiercią JP2. Bardziej radośnie, choć też modlitewnie.
Trochę za mało było polskich flag...
Dym - na początku słaby, jakby biały - zrobił trochę zamieszania. Część osób pomyślało, że to już. Rozległy się oklaski i radosne okrzyki. Potem czarna chmura dymu nie zostawiła wątpliwości. Pomruk rozczarowania i zmarznięci wracamy do domu.
Dziś ok. 11.00 i potem być może wieczorem z biało-czerwonym szalikiem na szyi...
Czekamy na Pasterza.

Von piotr um 11:31h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 18. kwietnia 2005
Śniło mi się, że papieżem został kardynał z Meksyku.
Aż spytałem Benjamina, który z tego kraju pochodzi.
Spośród czterech meksykańskich kardynałów, trzech jest elektorami. Jeden z nich ma wdzięczne nazwisko Carrera (jak Porshe).
Tak sobie pożartowaliśmy, tymczasem właśnie skończyła się transmisja Mszy św. na rozpoczęcie Konklawe. Wypatrywałem łysej głowy Adama, który miał rozdzielać Komunię, ale nie dojrzałem...
Poza tym, połowy studentów dziś u nas nie było. Niektóre Uniwersytety zrobiły wolne przedpołudnie, żeby uczestniczyć we Mszy, nasz PIB pracował normalnie.

J 3, 25: kto jest tym "pewnym Żydem"? Czy może chodzić o samego Jezusa, Jana Chrzciciela, czy (jak chcą niektóre rękopisy) o liczbę mnogą: Żydów? Tekst grecki nie jest jednoznaczny, a kontekst nie wskazuje wiele. Jestem za tą ostatnią możliwością...
Taka tam ciekawostka tekstowa nic nie wnosząca, ale pozwalająca odetchnąć podczas żmudnego wkuwania...

Von piotr um 15:03h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 16. kwietnia 2005
Jestem mniej więcej w połowie tekstu o ostatnich wydarzeniach widzianych z Rzymu.
Tymczasem dziś od rana scirocco. Pada, ale temperatura jest wysoka. Żółte niebo z rana i nastrój melancholii totalnej. Spać się chce...
Takie wiatry są niebezpieczne dla mężczyzn w średnim wieku - zawsze jest większa ilość samobójstw gdy dmucha scirocco - przeczytałem w necie.
Słucham www.tanradio.pl i próbuję się uczyć.
Na ścianie Papież z plakatu uśmiecha się ciepło, a w mediach aż huczy od spekulacji na temat następcy. Nie chce mi się już tego słuchać i czytać.
Artur był na przedpremierowym pokazie filmu o JP2 (z P. Adamczykiem w roli głównej), podobno niezły. W przyszłym tygodniu wersja telewizyjna na Kanale 5.
Tybr przybiera...

Von piotr um 15:48h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 11. kwietnia 2005
Zaczynam dochodzić do siebie.
Powoli wszystko wraca do zwykłego porządku.
Pierwszy cud JP2: Biblicum przesunęło egzaminy do czasu wyboru nowego Pontefice Romano. W końcu jesteśmy Instytutem Papieskim.
Wkrótce postaram się opisać chociaż część tego, czego "nie da się opisać", czyli ostatnich dni w Rzymie.

Tymczasem, modlę się o Światło Ducha dla Kolegium Kardynałów...

Von piotr um 14:55h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 7. kwietnia 2005
Odprawialiśmy wczoraj Mszę św. w Bazylice św. Piotra.
Wzruszenie ogromne.
Największe, gdy zabrzmiała tradycyjna pieśń "Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie..."

Von piotr um 11:41h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 4. kwietnia 2005
Zaufaj Panu już dziś:
http://ww2.tvp.pl/tvppl/video/2003/10/21/7467/film.asf

Von piotr um 19:18h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Byłem dziś w Auli Klementyńskiej...
... na ostatniej Audiencji.

Von piotr um 19:08h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 3. kwietnia 2005
Dziękujemy...
Janie Pawle II, módl się za nami...

Von piotr um 05:50h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 2. kwietnia 2005
Mniej słów, więcej modlitwy...
Nie można się uczyć, nic nie można robić...
Kursujemy między Placem św. Piotra a naszym domem.




Miłość nigdy nie umiera.

JP2, Jesteśmy z Tobą!

Von piotr um 02:44h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 31. marca 2005
I'm back.
Wróciłem z gór.
Wiele by opowiadać, ale Artur już chce iść spać, a ja z jego kompa korzystam, więc nie nadużywam, tylko spadam.
Do jutra.

Von piotr um 01:15h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment