czwartek, 9. wrze?nia 2010
Z zainteresowaniem pochłaniałem sobie codzienną dawkę porannych dylematów, typu: czy rosyjski miliarder kupi Naomi wenecki pałac Desdemony, czy Festiwal Filmowy jest przejawem hipokryzji - zachwyty krytyków i gwizdy na sali lub odwrotnie, czy skaczący z 4 piętra podczas próby ucieczki złodziej ma zapłacić koszty leczenia, czy przyspieszone wybory w pogrążonej w kolejnym politycznym kryzysie Italii to dobry pomysł, czy stwierdzenie, że "niektóre parlamentarzystki to prostytutki" jest obrazą, czy raczej gorzką prawdą, czy szpital, który zapłacił mężczyźnie odszkodowanie w wysokości 300 tys. Euro za spowodowanie "częściowej niezdolności do seksu" powinien zapłacić drugie tyle jego żonie, jako "dotkniętej problemem męża", czy nowy Milan ma "najsilniejszy", czy "najbardziej przepłacony" atak Europy, i tym podobne, arcyważne sprawy tego świata, gdy nagle widzę po raz pierwszy w historii nazwę "Szczecin" w mojej porannej gazecie. Wprawdzie z błędem (Settino, zamiast Stettino), ale JEST! Przy okazji czytania artykułu o tym, że większość zimowych turystów zagranicznych w Dolomitach to Polacy, dowiaduję się, że region ma ruszyć z kampanią promującą w niektórych miastach naszego kraju. Wymienione są Varsavia, Cracovia, Poznan, Breslavia, Danzica i SETTINO. Pal licho literówkę! Piszą o nas! No takie śniadanie od razu inaczej smakuje...
A swoją drogą, nie wiedziałem, że aż tylu rodaków przyjeżdża na narty w Dolomity. Benvenuti.

Von piotr um 20:37h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment