piotr, 00:38h
Ich hab' die Deutsche Sprache seit Jahren nicht mehr benutzt. Ale to jest trochę, jak z jazdą na rowerze - tego się nie zapomina. Wystarczyła chwila treningu, moment na przypomnienie i słowa popłynęły. Nieco może koślawo jeszcze, ale wieczór ze studentami z Niemiec okazał się całkiem miły. Było oczywiście niemieckie piwo (Paulaner) i żarty na temat naszej nauki hebrajskiego.
Dla mnie najważniejsze było jednak, przełamanie długiego okresu nieużywania języka niemieckiego.
Poza tym, nie wspomnałem o wtorkowej konferencji na temat Levinasa i tego, co w jego nauczaniu pomaga nam, a co przeszkadza w międzyreligijnym dialogu.
Nie było też chyba ani słowa o sobotnim Lectio Divina u Braci Bose na Starym Mieście.
Boże, jakie ja prowadzę wyczerpujące "życie intelektualne"... :)
Dla mnie najważniejsze było jednak, przełamanie długiego okresu nieużywania języka niemieckiego.
Poza tym, nie wspomnałem o wtorkowej konferencji na temat Levinasa i tego, co w jego nauczaniu pomaga nam, a co przeszkadza w międzyreligijnym dialogu.
Nie było też chyba ani słowa o sobotnim Lectio Divina u Braci Bose na Starym Mieście.
Boże, jakie ja prowadzę wyczerpujące "życie intelektualne"... :)
slaweg,
Pn, 8. gru. 2008, 05:58
... to raczej "wyczerpujące życie intelektualne" prowadzi ciebie :)