"Rigoletto a Mantova" 2010
Miało być
wydarzenie 10-lecia: transmisja do 138 krajów (potencjalnie miliard widzów), 4 studia reżyserii dźwięku, każde ze stu kanałami cyfrowego zapisu, 70-osobowa orkiestra RAI (pod dyrekcją legendarnego Zubina Mehta), bajkowe wnętrza zamku w uznanym przez UNESCO za dziedzictwo kulturalne ludzkości mieście Mantova, gdzie zamknięto ulice, by zmnimalizować hałas tła, za zdjęcia odpowiedzialny trzykrotny laureat Oscara – Vittorio Storaro, gwiazdorska obsada (z Placido Domingo w roli głównej).
Była
zaskakująco niska oglądalność w Italii (Akt I: 2,66 mliona widzów – 14,30 %), dziesiątki komentarzy na temat tenora Domingo wybranego do roli barytonowego książęcego błazna tylko „ze względów marketingowych”, zarzuty wobec techniki mikrofonowej, która bezlitośnie obnażyła wszelkie minimalne nawet niedociągnięcia (nie wspominając o kaszlu pod koniec II aktu), narzekania na „przewidywalność” reżysera preferującego zbliżenia twarzy śpiewaków dla pokazania emocji.
W sumie
średnia oglądalność wszystkich trzech aktów (ok. 10%) nie zblizyła się nawet do kultowych już dzisiaj przedsięwzięć „Tosca w Rzymie” z 1992 r. (19%), „Traviatta w Paryżu” z 2000 r.(21%). Przemówienie Prezydenta Napolitaniego, poprzedzające widowisko („una tradizione italiana della quale andare orgogliosi”) oglądało więcej osób (3,5 mln) niż sam spektakl. Trwa dyskusja, czy aby powodem nie jest „kulturalne ubożenie” społeczeństwa, ale powszechnie cytowane jest ostre jak brzytwa stwierdzenie z „L’Osservatore Romano”, że „lepiej oglądać operę kicz niż sam tylko kicz”.
Dla mnie
bomba, ale w związku z tym nie wiem, czy nie jestem "zubożały kulturowo", skoro taki kicz mi się podoba...

Wprawdzie znajomi z Krakowa donoszą, że i u nas można było obejrzeć „na żywo” w TVP Kultura, ale gdyby ktoś (nie daj Boże) przegapił, zapraszam na You Tube, a komu ta jakość nie wystarcza, ten musi poczekać na DVD, które ukaże się w USA jeszcze przed Bożym Narodzeniem).
Wt, 7. wrz. 2010, 19:26, von piotr | |Skomentuj czyli comment