pi?tek, 5. listopada 2004
Nauka, nauka i nie ma dnia bez nauki...
Piotr: "Wkrótce zostanę świrem..."
Chwila ciszy.
Piotr: "Nie, to chyba za mocno powiedziane".
Artur: "No pewnie, że za mocno. Świrem, to Ty byłeś już zanim tu przyszedłeś."

Poznaję co rusz jakieś słówko, które tylko jeden raz występuje w Biblii. Ostatnio: "miednica" i "lędźwie" (cokolwiek to znaczy).
Siedzę od obiadu nad greckim, a hebrajski jeszcze nie ruszony...

Dziś był Dzień Strzyżenia (ja-Artura, Artur-mnie). Nie wyglądamy jak reklama Philishave, raczej jak Banda Rympałka (Prószków kontra Wołomin).


Artur jedzie jutro do Asyżu (na wycieczkę szkolną)...

Von piotr um 21:52h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 2. listopada 2004
Miało być nastrojowo i pięknie i melancholijnie...
Nie było.
Najpierw ciągła świadomość, że na Biblicum nie ma Świąt i każdy dzień trzeba wykorzystać na powtórzenie chociaż kawałka materiału. Inaczej łatwo można wypaść z tego pociągu.
Potem pogoda - absolutnie nielistopadowa: 27 st. w dzień, 23 wieczorem.
Cmentarz, na który się wybrałem po kolacji - otwarty tylko do 17.00.
Eva Cassidy zaśpiewała: "I miss you most of all, when autumn leaves start to fall..." a tu liście jeszcze nie zaczęły spadać.
Wszystko bez klimatu, do którego się przyzwyczaiłem.
Lubiłem wieczorem pospacerować po rozświetlonym malutkimi płomyczkami cmentarzu. Nuciłem sobie "Autumn leaves" i szczelniej opatulając się szalikiem wspominałem wszystkich, którzy są już po drugiej stronie...
Dziękowałem, że byli, że każdy z nich zostawił w moim życiu ślad, czasem większy, często mały...
Myślałem o dniu, kiedy sam wsiądę do "pociągu na tamten brzeg" (znów Eva Cassidy) i o momencie, w którym u kolan Mistrza spotkamy się wszyscy...

Mój ulubiony fragment o śmierci w Biblii:
Zaćmi się słońce i światło,
i księżyc, i gwiazdy,
i chmury powrócą po deszczu;
trząść się będą stróże domu,
i uginać się będą silni mężowie,
i będą ustawały kobiety mielące, bo ich ubędzie,
i zaćmią się patrzące w oknach;
i zamkną się drzwi na ulicę,
podczas gdy łoskot młyna przycichnie
i podniesie się do głosu ptaka,
i wszystkie śpiewy przymilkną;
odczuwać się nawet będzie lęk przed wyżyną
i strach na drodze;
i drzewo migdałowe zakwitnie,
i ociężałą stanie się szarańcza,
i pękać będą kapary;
bo zdążać będzie człowiek do swego wiecznego domu
i kręcić się już będą po ulicy płaczki;
przerwie się srebrny sznur
i stłucze się czara złota,
i dzban się rozbije u źródła,
i w studnię kołowrót złamany wpadnie;
i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był,
a duch powróci do Boga, który go dał.
Koh 12, 2-7

Von piotr um 22:14h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 31. pa?dziernika 2004
Podpisywali w Rzymie Konstytucję. "Tak zwaną konstytucję", jak mówi Janek, bo "ten dokument jest umową między państwami, czyli konstytucją de facto nie jest".
Nie mam pojęcia, czy ma rację. Kiedyś, w Berlinie podczas zajęć dla studentów z Polski i Niemiec w Akademii Katolickiej rozważaliśmy treść kilku projektów preambuły z punktu widzenia Katolickiej Nauki Społecznej. Dziś już "nie jestem w temacie". W każdym razie, Plac Wenecki zamienił się w wielkie studio telewizyjne RAI (uno-bodajże). Blokada ulic, policja, dziennikarze i samochody z dyplomatycznymi numerami rejestracyjnymi...
W Wiadomościach TVP usłyszałem, że mieszkańcy centrum Rzymu nie mogą swobodnie, nawet na piechotę poruszać się w pobliżu swoich domów. Możliwe. Moja uczelnia znajduje się bardzo blisko miejsca, gdzie cały ten "historyczny moment" się miał dokonać. 100 m obok jest Uniwersytet Gregoriański, z którego przyszła wiadomość, iż ze względu na blokadę, zajęcia są odwołane. My nie mieliśmy takiej informacji. Poszliśmy, więc rano, mając już w wyobraźni sceny, gdy przedzieramy się przez zapory wymachując legitymacjami PIB i krzycząc, że "mamy prawo do nauki". Niestety (albo raczej na szczęście), policjantów było sporo, samochodów z włączonym sygnałem też, blokady (barierki) były, z tym że nikt nas nie zatrzymał i dotarliśmy na uczelnie, gdzie dwie lekcje i dwa sprawdziany. Z greckiego, to normalne: codziennie jest sprawdzian - 15-minutowy "quiz cotidiano". Za to sprawdzian z hebrajskiego to zjawisko dość rzadkie. W każdym razie dzień zwyczajny do bólu, nikt nie myślał o blokadach i konstytucjach. A studenci Gregorianum mieli wolne...
Zresztą, nawet gdybyśmy wszyscy nie dotarli na zajęcia, to, jak stwierdził Rajmund, "nasi wykładowcy nawet by nie zauważyli. Oni widzą tylko te szlaczki i kropeczki".

Skorzystam z tego, że Artur poszedł na spacer i dopiszę jeszcze, że w sobotę byłem na Święceniach Diakonatu w Bazylice na Lateranie. Zaprosił mnie kolega z ławki (na greckim razem siedzimy) Oleg z Ukrainy. Uczy się w Rzymskim Seminarium, ale będzie księdzem dla diecezji kijowsko-mohylewskiej. Wiele mógłbym napisać, bo przeżycie to dla mnie było ogromne. Sama oprawa liturgiczna, samo wspomnienie własnych Święceń i kazanie Kardynała Ruiniego już mnie poruszyły. A gdy zaśpiewali:
"Ja będę z Tobą,
Będę Twoją Mocą i Siłą,
Będę Twą Obroną,
Ja będę z Tobą...", to zakęciła mi się w oku łezka.
"Miłuję Cię, Panie, Mocy moja" - przypomniałem sobie swój tekst z obrazka prymicyjnego.
I popatrzyłem na tych młodzieńców leżących na ziemi podczas litanii do Wszystkich Świętych i wiedziałem, że jest w nich tyle entuzjazmu i radości bycia przy Bogu, że gdyby mogli wyszliby z tej świątyni i zaczęli tańczyć...
To wielka tajemnica. Wybierać bezżenność dla Królestwa. Wybierać życie, którego świat nie rozumie, z którego szydzi.
Polubiłem tego Olega. Mam nadzieję, że będzie dobrym diakonem, a kiedyś kapłanem...

Von piotr um 22:32h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 29. pa?dziernika 2004
No tak. Zachęciłem przyjaciela, żeby czasem coś wpisał na blogu i proszę: śmieje się z mojej "sekretycznej automatarki"...
Ale to przecież wszystko z troski o mnie...
Dobrze mieć takiego "kogoś" obok...
Kto nie ma, niech się rozejrzy...



Przyjaciele są jak dobra, znoszona para trampek...

Von piotr um 00:43h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

prośba...
Prośba do wszystkich "czytników" pamiętnika pewnego księdza...
Jak wiecie, pewien ksiądz ostatnio dużo czasu poświęca na osobiste studium języka hebrajskiego i greckiego. Mam obawy, czy chwilami nie jest to zbyt duża dawka, jak na tak młodego człowieka.
Wracając dzisiaj ze szkoły wszedłem na chwilę do pewnego księdza - siedział nad greckimi słówkami. Zaczął mi opowiadać jak minął mu dzień. W pewnym momencie tłumaczy mi: zadzwoniłem do niego, ale była sekretyczna automatarka...
Mówię: aha, księże, czas na przerwę.
Ale nie martwcie się, pewien ksiądz poradzi sobie z tym wszystkim! ap

Von piotr um 20:05h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 27. pa?dziernika 2004
Wzdycham ostatnio do Pana o pompę insulinową dla pewnej dziewczyny...
Znam ją tylko z internetu.
Potrzebuje tej pompy, żeby jej organizm mógł funkcjonować troszkę lepiej.
Często nie uświadamiam sobie, że mam dar zdrowia.
Zapominam, że oddycham bez bólu, widzę bez bólu, chodzę, słyszę. Nie myślę o tym, że serce bije miarowo, że jelita sobie trawią, że wszystko się tam filtruje, że trzustka, wątroba, nerki... Jak miło jest wstać rano bez bólu kręgosłupa... Jak dobrze nie mieć podagry, kokluszu, róży, wody w kolanie...
Ręce dwie, nóg ta sama ilość, węch, smak bez zarzutu. Polityka cieplna organizmu w normie, podobnie cukier, cholesterol, czerowne ciałka krwi...
Jak łatwo o tym zapomnieć...
Wierzę, że Pan Bóg znajdzie człowieka, który pomoże w zakupie tej pompy. Takie śmieszne 6 tys. zł może komuś zmienić życie...
Wzdycham do Pana i proszę o dar cierpliwości dla wszystkich, którzy mają bóle, choroby, problemy zdrowotne, dolegliwości i inne takie...
Ewa i inni trzymajcie się...

Von piotr um 00:47h| 10 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 25. pa?dziernika 2004
Suor Rosa
Po prostu Siostra Róża... Ta włoska zakonnica jest niesamowita. Siedzi przede mną na greckim. Zawsze z testów (codziennych) dostaje maksymalną ilość punktów. Nie uczęszcza na hebrajski (nie musi, nie robi licencjatu, tylko studiuje sobie rzeczy, które ją interesują), bo był dla niej zbyt trudny, za to zaczęła się uczyć rosyjskiego. Codziennie podchodzi ze swoim podręcznikiem do Igora i pyta go o jakieś niezrozumiałe dla niej kwestie języka Puszkina. Zawsze przed greckim, jeszcze na korytarzu robię jej mini-egzamin ze słówek. Ponieważ do tej pory szło jej bardzo dobrze, ostatnio zacząłem zadawać pytania typu: Słówko, ale podać je wg podanego przypadku, liczby i rodzaju (lub jeśli to czasownik, to tryb, strona, czas, osoba). Oczywiście Rosa jest bezbłędna. Dzisiaj zadałem jej słówko KATA', a ona niespodziewanie mówi, że nie było. "Oj, było, Siostro..." - odpowiadam i pokazuję jej w podręczniku, że łączy się z Genetivem lub z Accusativem i z każdym przypadkiem ma inne znaczenie. Zaciekawiona Rosa przeczytała wszystko dokładnie, powtórzyła kilka razy z pamięci i weszliśmy do klasy.
"Pytanie czwarte: KATA' - jakie ma znaczenia w związku z jakimi przypadkami?".
"He, he" - pomyślałem i chrząknąłem znacząco: "Suor Rosa!".
"Kto tam rozmawia? Co to za porozumiewanie się?" - krzyczy profesor.
"Nie, nic, ja tylko chciałem...".
"Zaraz wam zabiorę kartki!".
A Siostra Róża na to z uśmiechem: "On tylko pytał mnie o KATA'..."
Myślałem, że spadnę z krzesła. Oczywiście miała na myśli, (jak sama później stwierdziła), że pytałem ją przed lekcją, na korytarzu, dla profesora, jednak nie było to takie oczywiste. Na szczęście, w tym momencie, ktoś zauważył jakiś błąd na tablicy (co jest zawsze dla profesora STRASZNE) i sprawa "przyschła".
A potem na kawie dla grupy studentów Europy Środkowowschodniej poznałem Siostrę z Chorwacji, z drugiego roku, równie ciekawą, tylko duuużo młodszą, ale to już inna historia...

Von piotr um 18:49h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 25. pa?dziernika 2004
Modlitwa wieczorna
" Oto jestem, Panie.
Dzień mój ma się ku końcowi.
Jeżeli zrobiłem dziś coś dobrego, dziękuję Ci za to Panie.
Jeżeli zgrzeszyłem, Twoja miłość niech przebaczy mi moją ciągle powtarzającą się słabość.
W tej ciszy nocnej, w której wyczuwam Ciebie - myślę o innej nocy, o tej, która nadejdzie, gdy oczy moje po raz ostatni ujrzą światło ziemi.
Śmierć nadejdzie tak samo, jak nadchodzi noc - równie nieunikniona i tak jak ona głęboka.
Spraw, aby była najpiękniejszą z mych nocy.
Zasypiając dzisiejszego wieczora, ofiaruję Ci duszę moją tak, jakby to była godzina mej śmierci.
Ojcze, przyjmij mnie.
Spraw, bym zasypiając spokojnie, nauczył się umierać"

Autor nieznany

Von piotr um 01:03h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 22. pa?dziernika 2004
Z orzełkiem na piersi
"-Masz być, jak Wściekły Byk!
-Będę!
-Masz być, jak Tomy Lee Jones w "Ściganym"!
-Będę!
-Masz bronić, jak Bęben, Boruc, Majdan i Dudek razem wzięci!
-Będę!"
I byłem! Broniłem, jak natchniony! W pięknym stroju, z orzełkiem na piersi i numerem 1. Mecz piłki nożnej Papieski Instytut Polski contra Kolegium Polskie jest zawsze, jak derby Rzymu: Roma-Lazio. Niebieskie stroje, niczym lazur bezchmurnego cielo d'Italia... Zielona, sztuczna trawa boiska, jakby igielit na skoczni narciarskiej w Pradazzo (latem oczywiście, bo zimą jest wszystko białe, a zwłaszcza skocznia). Wieczór, reflektory i olbrzymie piłkarskie emocje.
Pierwszą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. Takiego natarcia przeciwnik raczej się nie spodziewał. Prowadziliśmy już 3:0. Liczne strzały po groźnych kontrach fantastycznie wyciągał nasz bramkarz. "Czerwoni", jednak trochę ochłonęli i zdołali wyrównać na 3:3. Końcówka 1 połowy przypominała nieco obronę Jasnej Góry. Cudem nie straciliśmy bramki. Po przerwie znów zmasowany atak "Niebieskich" i prowadzenie 5:3 i nagle jakby niebo odwróciło się plecami do naszej drużyny. Czy winna była kondycja? Czy zabrakło sił? Błąd za błędem. Bramka za bramką. Stan meczu 11:6 dla rywali. W tym momencie zresztą jedyny błąd źle ustawionego bramkarza wykorzystał jeden z obrońców, popisując się pięknym lobem i golem. Końcowy wynik - 16:8, naprawdę nie pokazuje prawdy o tym meczu. Byliśmy co najmniej równym przeciwnikiem dla Kolegium. Ostatnie minuty, to jednak ich festiwal strzelecki, mimo znakomitej postawy bramkarza, który dwoił się i troił dokonując cudów, ratując nieraz przed utratą gola, podczas ataku 2 napastników, podczas, gdy obrońcy zostawali już minięci. Cóż... Niezły mecz... Jak powiedziałby Darek Szpakowski: "Szkoda, proszę państwa. Szkoda zmarnowanej szansy. `Zwycięstwo było w naszym zasięgu. Ale nie załamujmy rąk. Nie wszystko jeszcze stracone. Trzeba wyciąnąć wnioski przed kolejnym arcyważnym spotkaniem."

Von piotr um 02:06h| 10 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 20. pa?dziernika 2004
Przerwa w nauce (10 min.)
Polaków jest na roku około sześciu: 4 z mojego domu, jeden z innego kolegium i 1 świeżowyświęcony Franciszkanin. Do tego po polsku mówią jeszcze: Pallotyn z Ukrainy, który kończył w Polsce Seminarium i Oleg (z tegoż samego kraju), którego babcia nauczyła polskiej mowy.
Ci z mojego domu, to (oprócz mnie i Adama) doktorzy Pisma Świętego (jeden nawet podwójny). "Uczeni w Piśmie" mają niezłe tempo wchłąniania wiedzy. Zanim ja załapię, o co chodzi, oni już dawno się nauczą. Cóż... Podstawy mają o wiele większe (ja nie mam prawie żadnych).
Czas płynie, materiału przybywa, koniec przerwy, wracam do hebrajszczyzny...

Von piotr um 19:04h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 18. pa?dziernika 2004
No tak... Podręcznik Lambdina do hebrajskiego można dostać po angielsku (tego używam), hiszpańsku (tego używa większość), niemiecku (chyba nikt go nie ma), włosku i francusku (obydwa tylko w wersji skryptowej), a dziś widziałem, że Oleg z Ukrainy ma tłumaczenie rosyjskie i to sprzed kilkunastu lat. Dlaczego nikt nie zrobił tego jeszcze po polsku?

Wracam do moich szlaczków, krzaczków...

Von piotr um 19:11h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 17. pa?dziernika 2004
Coś miłego, niedzielnego...
WYWIAD Z BOGIEM

Śniło mi się, że miałem przeprowadzić wywiad z Panem Bogiem.

"Chciałbyś ze mną porozmawiać?" - zapytał Pan Bóg.

"Jeśli masz czas..." powiedziałem.

Bóg uśmiechnął się. "Moim czasem jest wieczność.
Jakież to pytania do mnie rodzą się w twej głowie?"

"Co najbardziej zaskakuje Cię w poczynaniach ludzi?"

Bóg odpowiedział...
"To, że rodząc się jako dzieci,
bardzo się śpieszą, by dorosnąć, a potem
tęsknią za dzieciństwem".

"Że tracą swe zdrowie, by zdobyć pieniądze...
a potem tracą pieniądze, żeby odzyskać swe zdrowie."

"Że troskając się o przyszłość,
zapominają o teraźniejszości,
w ten sposób nie żyją ani teraz,
ani w przyszłości."

"Że żyją, jakby nigdy nie mieli umrzeć,
i umierają z przeświadczeniem, że nigdy nie żyli naprawdę".

Bóg dotknął swą ręką mej dłoni
i przez chwilę byliśmy cicho.

A potem zapytałem...
"Jako rodzic, jaką życiową lekcję dałbyś swym dzieciom
by się nauczyli?"

"Chciałbym, by nauczyli się, że nie jest dobrze porównywać się do innych."

"By nauczyli się przebaczać,
praktykując przebaczenie."

"By nauczyli się, że zadanie głębokiej rany komuś, kogo się kocha zajmuje kilka sekund,
a leczenie tej rany, może trwać latami."

"By nauczyli się, że nie jest bogaty ten, kto posiada wiele,
tylko ten, kto niewiele potrzebuje".

"By nauczyli się, że zawsze są ludzie którzy ich kochają bardzo,
tylko czasem nie umieją tych uczuć wyrazić".

"Że dwoje ludzi może patrzeć na tę samą rzecz
i widzieć ją inaczej."

"Że nie wystarczy przebaczać innym,
czasem trzeba także przebaczyć sobie."

"Dziękuję za poświęcenie mi czasu"- powiedziałem pokornie.

"Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś przekazać swoim dzieciom?"

Bóg uśmiechnął się i rzekł:
"Po prostu wiedzcie, że tu jestem... zawsze."

Autor nieznany.
Oryginał: www.theinterviewwithgod.com (POLECAM!)

Von piotr um 14:51h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 16. pa?dziernika 2004
Mam 2 min., żeby coś wpisać.
"Życie jest piękne.
Pan Bóg jest dobry."

P.S. Artur poszedł na jakąś demonstrację czy wiec przeciwko antysemitom.
Ja wracam do nauki.

P.S.2. Po prostu, miłej nauki.

Von piotr um 22:02h| 14 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 16. pa?dziernika 2004
No i się doigrałem. Zamiast jak Pan Bóg przykazał, zasiąść do nauki i nie wstawać przez kilka godzin, przyjąłem zaproszenie na koncert w Watykanie. Okazja: 26 rocznica papieżowania Jana Pawła II. Było pięknie. Poznałem Cecilię (pani w średnim wieku) z Meksyku, która nie mówi w żadnym cywilizowanym języku (cywilizowany=taki, w którym ja potrafię się porozumiewać), bo posługuje się hiszpańskim i francuskim. Na szczęście hiszpański i włoski są podobne, więc jakoś się dogadaliśmy. Spotkaliśmy się jeszcze przed Placem Św. Piotra, a w sumie siedzieliśmu obok siebie w Auli Pawła VI. Ciekawa osoba... Koncert był niezły, bo to Armia Rosyjska (chór i orkiestra) przybliżała kulturę swojego kraju. A teraz myślę, co zrobię na jutrzejszym teście z greckiego, bo w soboty też mam zajęcia, a test z greckiego jest codziennie. Będzie trzeba przełknąć gorzką pigułkę porażki. Trochę wstyd, bo profesor to człowiek z mojej części Polski (nie tam, gdzie się rodziłem, ale tam, gdzie narodziło się moje kapłaństwo). Cóż, jeszcze trochę godzin jest, może coś nadrobię. Ktoś powiedział: "Sztuka wymaga poświęceń". Dziś ofiarą sztuki padła Greka NT...

Von piotr um 01:44h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 14. pa?dziernika 2004
Dzisiaj na korytarzu natknąłem się na trola McMahona.
-I co, zdecydowałeś się na hebrajski u mnie - spytał, po włosku tym razem.
-Myślałem o tym, ale kolidowałoby w planie z greckim, którego chcę się uczyć po włosku.
Odbąknął coś w stylu: "Oh, szkoda", czy też "Żałuj" i oddalił się ze swoim podręcznikiem, z którym się nie rozstaje (pewnie z nim śpi).
Za to dziadek Ploz (mam z nim hebrajski) zdawał się być nieco rozkojarzony na lekcji.
-Co my tu mamy mieć? Hebrajski?
Szybko jednak okazało się, że żartował, bo na pierwszej lekcji zrobił tyle, że starczyłoby na 2 tygodnie. Potem pozadawał do domu i zaprosił na następną lekcję pojutrze (czwartki i niedziele są wolne).
Polacy wygrali mecz, chociaż widziałem tylko 2 połowę, ale w pierwszej 0:0, a w drugiej 5 bramek. Miałem nosa...

Von piotr um 01:29h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment