czwartek, 6. listopada 2008
Przeszliśmy dzisiaj z pięcioosobową ekipą przez tunel Ezechiasza.
2 Krn 32, 2-4: 2 Gdy spostrzegł Ezechiasz, że wtargnął Sennacheryb i że zwrócił się do walki przeciw Jerozolimie, postanowił wówczas ze swymi dowódcami i wojownikami zatkać źródła wody, które były na zewnątrz miasta, a oni mu pomogli. Zgromadził się liczny tłum ludu, który zatkał wszystkie źródła oraz strumień, płynący pośrodku ziemi, mówiąc: «Po co wchodzący królowie asyryjscy mają znaleźć wiele wody?»
Tunel istnieje. Woda ze źródła Gihon płynie przez wykuty w skale korytarz o długości 533 m. Ciemno, zakręty, 70 cm zimnej wody - sama przyjemność.
Całkiem niedaleko wyjścia znajduje się kopia inskrypcji hebrajskiej (oryginał w Istambule - Michel przysłał mi zdjęcie z wycieczki do Turcji). Wykuty w ścianie napis głosi:
"... tunel ... i to jest historia tunelu podczas...
kilofy były naprzeciw siebei gdy zostały trzy łokcie do wyciosania ... głos człowieka ...
wołającego do swojego kompana, (bo) była ZADA w skale, po prawej stronie ... a w dniu, w którym
tunel (został ukończony) górnicy kopali każdy w kierunku swojego partnera, kilof naprzeciw kilofa i popłynęła
woda ze źródła do zbiornika na 1200 łokci. i 100?
łokci była wysokość nad głową górników... "
Tunel Ezechiasza jest miejscem, gdzie Biblia spotyka archeologię i obie razem z historią spacerują sobie zgodnie trzymając się za ręce.
Brodziliśmy w wodzie z latarkami, przeciskając się wąziutkim korytarzem. Próby zidentyfikowania miejsca, spotkania dwóch ekip górników drążących z dwóch róznych kierunków, spełzły na niczym - znaleźliśmy co najmniej 10 takich miejsc. W mdłym świetle latarek kierunek śladów po kilofie na zamokłej ścianie jest trudno zauważalny. A już miejsce, w którym ten kierunek się zmienia wydaje się być co chwilę. W każdym razie artykuły naukowe opisują tunel dość dokładnie. Istnieje też co najmniej kilka teorii wyjaśniających jego zakrzywiony kształt - ekipy górnicze nie mogły się spotkać, pukaniem w ścianę poszukiwano się nawzajem, zmieniając kierunek, chciano ominąć rzekome groby Domu Dawida na powierzchni, itd, itd.
To make a long story short...
Nie była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu, ale wrażenie znowu niezłe. Obecność całkiem fajnych ludzi - troje Włochów, Hindus i Polak - sprawiła, że po wyjściu z tunelu usiedliśmy sobie razem nad sadzawką i porozmawialiśmy długo o życiu, Bogu, powołaniu. Prawdę mówiąc nie mogliśmy się nagadać, więc wylądowaliśmy jeszcze na kawie w żydowskiej części Starego Miasta.
Dużo mógłbym o żródle Gihon, sytemie wodnym, podziemnych korytarzach w Mieście Dawida i inwazji Sennacheryba opowiadać. Najważnejsza w tym dzisiejszym zwiedzaniu była jednak ekipa, w której wszyscy świetnie się rozumieją i mimo różnicy charakterów, poglądów, narodowości i sposobu wyrażania myśli potrafią wspólnie spędzając czas, świetnie się bawić i jednocześnie ciągle się czegoś od siebie nawzajem uczyć.
Było naprawdę miło...

Von piotr um 23:50h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment