Byłem tam...
piotr, 03:33h
Habemus Papam...
Od 17.00 na Placu.
Dym.
Szary.
Czarny?
Biały?
Biały.
Biały!
Dym jest biały!
To już!
Ludzie wokół się obejmują, krzyczą, tańczą. Cieszymy się ze wszystkimi. Polacy, Włosi, Filipińczycy, Brazylijczycy, Francuzi (z transparentem: "Nie bój się. Młodzi są z Tobą"), Amerykanie, Hiszpanie...
Młoda Belgijka prawie płacze. Krzyczymy: "Niech żyje Papież!", śpiewamy: "Mamy Papieża!".
Zaczynają przyhodzić dziennikarze. Wszystkim powtarzamy, że będziemy kochać nowego Papę.
Jest Kardynał Diakon. Kiedy ogłasza imię Joseph, już wiemy. Chwilę później pada nazwisko Ratzinger. Aplauz osiąga apogeum. "Papa Ratzinger!", "Benedetto!", radości nie ma końca. Ruszamy z flagami w Plac. Gratulujemy jakimś Niemcom, śpiewamy z Meksykanami. Padre Przemek ma plakat: "Noi già sappiamo, che Ti amiamo!" - My już wiemy, że Cię kochamy! Wszyscy filmują i fotografują. Chcą złożyć podpisy. Śpiewając wychodzimy z Placu. Jeszcze jakaś telewizja na żywo, wywiadów udzielamy po polsku, włosku, angielsku, niemiecku, Adam nawet po czesku.
"Viva il Papa!"
Cudem zdobywamy świeże od farby "L'Osservatore Romano" i ciągle krzycząc z rozportartymi flagami i transparentem wracamy do domu.
Tu wiadomości, telefony, rozmowy...
W końcu wznosimy toast czerwonym winem za Benedykta XVI i... czas iść spać.
Dobranoc.
Od 17.00 na Placu.
Dym.
Szary.
Czarny?
Biały?
Biały.
Biały!
Dym jest biały!
To już!
Ludzie wokół się obejmują, krzyczą, tańczą. Cieszymy się ze wszystkimi. Polacy, Włosi, Filipińczycy, Brazylijczycy, Francuzi (z transparentem: "Nie bój się. Młodzi są z Tobą"), Amerykanie, Hiszpanie...
Młoda Belgijka prawie płacze. Krzyczymy: "Niech żyje Papież!", śpiewamy: "Mamy Papieża!".
Zaczynają przyhodzić dziennikarze. Wszystkim powtarzamy, że będziemy kochać nowego Papę.
Jest Kardynał Diakon. Kiedy ogłasza imię Joseph, już wiemy. Chwilę później pada nazwisko Ratzinger. Aplauz osiąga apogeum. "Papa Ratzinger!", "Benedetto!", radości nie ma końca. Ruszamy z flagami w Plac. Gratulujemy jakimś Niemcom, śpiewamy z Meksykanami. Padre Przemek ma plakat: "Noi già sappiamo, che Ti amiamo!" - My już wiemy, że Cię kochamy! Wszyscy filmują i fotografują. Chcą złożyć podpisy. Śpiewając wychodzimy z Placu. Jeszcze jakaś telewizja na żywo, wywiadów udzielamy po polsku, włosku, angielsku, niemiecku, Adam nawet po czesku.
"Viva il Papa!"
Cudem zdobywamy świeże od farby "L'Osservatore Romano" i ciągle krzycząc z rozportartymi flagami i transparentem wracamy do domu.
Tu wiadomości, telefony, rozmowy...
W końcu wznosimy toast czerwonym winem za Benedykta XVI i... czas iść spać.
Dobranoc.
dzieciak,
?r, 20. kwi. 2005, 12:45
dzieciak
wyczekana radość
i nadieja
i nadieja
medytacja,
?r, 20. kwi. 2005, 12:49
MeG
Piotr, ja normalnie Ci zazdroszczę tego, że mogłeś tam być na miejscu i radować się z tłumem... I widzieć naszego nowego papieża - Benedykta XVI :-).
MeG z http://medytacja.blog.onet.pl
MeG z http://medytacja.blog.onet.pl
servus_inutilis,
?r, 20. kwi. 2005, 14:01
gaudium magnum
No właśnie... U wszystkich mniej więcej te same komentarze. Niespotykana radość, trudna do wytłumaczenia, trochę irracjonalna. Ale to dzieło Ducha Świętego. On tam był i wciąż jest. Cieszmy się i módlmy za Benedykta.