Imieniny zaspane miny...
W czasach seminaryjnych mieliśmy taki zwyczaj, że gdy ktoś z naszego rocznika obchodził imieniny, koledzy z roku musieli pierwsi złożyć mu życzenia. Odwiedzaliśmy solenizanta zazwyczaj ok. wpół do szóstej, żeby wypić kawę jeszcze przed porannymi modlitwami. Chcąc kontynuować ten piękny zwyczaj zjawiłem się u Artura o 5.00. Złożyłem życzenia i rozsiadłem się oczekując przyjęcia. Właśnie skończyliśmy pić kawkę i korzystając z tego, że Artur poszedł do łazienki, wpisuję ten krótki imieninowy tekst.
100 lat, 100 lat...
?r, 6. pa?. 2004, 07:58, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
mako, ?r, 6. pa?. 2004, 12:12
Fajny zwyczaj
Przynajmniej solenizant mógł byc pewien że nie zaśpi...:) Ale swoją drogą Peter jakbyś mnie tak próbował obudzić to bym Cię czymś ciężkim pogonił. Chyba - o ile byłbym o tak nieludzkiej godzinie na tyle przytomny aby coś takiego znaleźć:)
Pozdrówka.

Link

 
madziula, ?r, 6. pa?. 2004, 18:26
:)

Link

 
w34, ?r, 6. pa?. 2004, 19:31
100 lat, 100 lat...
1. 100 lat, 100 lat, ... tak się życzy. Ale czy dobrze się życzy? Chwila zadumy. Inspiracja: notka na serwisie Piotra1. Kiedyś, jak komuś śpiewano 100 lat, na koniec śpiewania A. dopowiadała: "nie stawiajmy granic łaskawości bożej". To dawało do myślenia, bo niby dlaczego 100 tak a nie 120 nie? A może od razu 160, 200, 275? To "100 lat" prawie jest proste: liczba 100 ma w naszej kulturze swoją symbolikę, a w dodatku jakby to brzmiało "120 lat, 120 lat, niech żyje, żyje nam"

2. Pamiętam, jak pewnym razem rodzinka była bardzo zakłopotana, bo nie wiedziała co zaśpiewać naszej 97-letnie babci. No bo niby jak się zaśpiewa "100 lat, 100 lat..." to przecież od razu widać, ze chodzi o spadek.

3. Czytając Torę, Proroków i Pisma dochodzę do wniosku, że długie życie jest błogosławieństwem Boga. Długo żył Mojżesz (choć Bóg skrócił jego żywot, nie dając mu wejść do Erec Israel), długo żył Abraham. Ci mężowie boży odchodzili z ziemi "pełni lat" i "dopełniwszy życia". To brzmi tak, jakby mieli jakieś zadanie, cel, mieli coś wykonać, wykonali i wykonawszy zostali odwołani będąc w pełni usatysfakcjonowanym. Może na tym właśnie polegało starotestanemtowe błogosławieństwo długiego życia? Na odwołaniu po wypełnieniu zadania. Może właśnie to tak jest.

4. Wydawać się może, że pisma Nowego Testamentu będą również uważać długie życie jako błogosławieństwo. Niby jest tak, że listy kończą się życzeniami, ale bardziej zdrowia i pokoju niż długiego życia. Nie ma też takich bezpośrednich zapisów w stylu "100 lat, 100 lat..." jakie czyta się często w Starym Testamencie. Więcej, w świetle pierwszych rozdziałów Listu do Rzymian, oraz bożego światopoglądu, który przedstawił Jezus a tak dokładnie powyjaśniał Paweł wydaje się, że życie człowieka, a zwłaszcza długie życie na tej ziemi bardziej jest przekleństwem niż błogosławieństwem. Przecież aby żyć w pełni obecności Boga musimy przejść przez śmierć (no chyba, że załapiemy się na pochwycenie przy końcu czasu), więc czym prędzej to nastąpi to chyba lepiej. Oczywiście nie ma co się dziwić, że ludzie świata, nie mając pewności co do swojej relacji z Wiekuistym (tu chcę podkreślić to iż Bóg jest sędzią) starają się przedłużyć swoje życie, dbając, a czasami wręcz walcząc o nie. Ale czy taka postawa jest właściwa dla ludzi znających i przyjmujących Prawdę?

5. Paweł pisał: "Jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne." (Flp 1:20-24) i jego pisanina chyba najlepiej wyraża to co chciałem w tym przemyśleniu powiedzieć. Tak więc notka Piotra z życzeniami dla Artura stała się dla mnie nie prowokacją do przemyślenia a jedynie impulsem do przypomnienia sobie, tego co nauczał Paweł i co jest dla mnie ważne.

6. W przypadku moich wierzących przyjaciół zawsze mam problem życzeniami, więc po prostu ich nie składam (najczęściej też nikt ich nie oczekuje). Aby wyjaśnić sparafrazuje Świętego Pawła: Co mam więc czynić? Dla takiego mojego przyjaciela żyć bowiem - to Chrystus, a umrzeć do zysk. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę by był on z Chrystusem (bo pragnę dla niego rzeczy lepszej), pragnę też, by pozostał w ciele bo to bardziej konieczne.

7. W przypadku ludzi nie pokładających nadziei w Zbawcy nie mam wątpliwości: życzę 100 lat, albo 120 lat, albo i więcej... przed zaksięgowaniem zawsze jest czas, a co zaksięgowane to już koniec.

8. Ktoś mi kiedyś powiedział, że po potopie Bóg ograniczył życie człowieka na ziemi do 120 lat, ale nie potrafię jakoś znaleźć tego fragmentu w Piśmie.

9. Ciekawe czego życzyli sobie na urodziny ludzie przed potopem. Wtedy normą było coś koło 800... a więc pewnie życzyli sobie 1000 lat.

10. Osobiste: czasem, jak jakieś diabelstwo daje mi się szczególnie odczuć i mam tego dość czekam na swój koniec i nawet chcę aby już nastąpił. Nieco boję się tej chwili, wszak może boleć, może być przykre, może trwać długo. Żółty napisał: "Samo umieranie, ta krótka chwila, a może długie godziny napawa mnie niepokojem" i napisał to ładnie (Modlitwa o umieraniu). Tak więc nieco się boję, mam jednak pewność, że moje życie jest w ręku Boga a On nie tylko ma względem mojej osoby plan pełen swojej miłości to jeszcze mam moc aby ten plan przeprowadzić.

11. Dla Artura: Szalom! od W34

Link