Z orzełkiem na piersi
piotr, 02:06h
"-Masz być, jak Wściekły Byk!
-Będę!
-Masz być, jak Tomy Lee Jones w "Ściganym"!
-Będę!
-Masz bronić, jak Bęben, Boruc, Majdan i Dudek razem wzięci!
-Będę!"
I byłem! Broniłem, jak natchniony! W pięknym stroju, z orzełkiem na piersi i numerem 1. Mecz piłki nożnej Papieski Instytut Polski contra Kolegium Polskie jest zawsze, jak derby Rzymu: Roma-Lazio. Niebieskie stroje, niczym lazur bezchmurnego cielo d'Italia... Zielona, sztuczna trawa boiska, jakby igielit na skoczni narciarskiej w Pradazzo (latem oczywiście, bo zimą jest wszystko białe, a zwłaszcza skocznia). Wieczór, reflektory i olbrzymie piłkarskie emocje.
Pierwszą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. Takiego natarcia przeciwnik raczej się nie spodziewał. Prowadziliśmy już 3:0. Liczne strzały po groźnych kontrach fantastycznie wyciągał nasz bramkarz. "Czerwoni", jednak trochę ochłonęli i zdołali wyrównać na 3:3. Końcówka 1 połowy przypominała nieco obronę Jasnej Góry. Cudem nie straciliśmy bramki. Po przerwie znów zmasowany atak "Niebieskich" i prowadzenie 5:3 i nagle jakby niebo odwróciło się plecami do naszej drużyny. Czy winna była kondycja? Czy zabrakło sił? Błąd za błędem. Bramka za bramką. Stan meczu 11:6 dla rywali. W tym momencie zresztą jedyny błąd źle ustawionego bramkarza wykorzystał jeden z obrońców, popisując się pięknym lobem i golem. Końcowy wynik - 16:8, naprawdę nie pokazuje prawdy o tym meczu. Byliśmy co najmniej równym przeciwnikiem dla Kolegium. Ostatnie minuty, to jednak ich festiwal strzelecki, mimo znakomitej postawy bramkarza, który dwoił się i troił dokonując cudów, ratując nieraz przed utratą gola, podczas ataku 2 napastników, podczas, gdy obrońcy zostawali już minięci. Cóż... Niezły mecz... Jak powiedziałby Darek Szpakowski: "Szkoda, proszę państwa. Szkoda zmarnowanej szansy. `Zwycięstwo było w naszym zasięgu. Ale nie załamujmy rąk. Nie wszystko jeszcze stracone. Trzeba wyciąnąć wnioski przed kolejnym arcyważnym spotkaniem."
-Będę!
-Masz być, jak Tomy Lee Jones w "Ściganym"!
-Będę!
-Masz bronić, jak Bęben, Boruc, Majdan i Dudek razem wzięci!
-Będę!"
I byłem! Broniłem, jak natchniony! W pięknym stroju, z orzełkiem na piersi i numerem 1. Mecz piłki nożnej Papieski Instytut Polski contra Kolegium Polskie jest zawsze, jak derby Rzymu: Roma-Lazio. Niebieskie stroje, niczym lazur bezchmurnego cielo d'Italia... Zielona, sztuczna trawa boiska, jakby igielit na skoczni narciarskiej w Pradazzo (latem oczywiście, bo zimą jest wszystko białe, a zwłaszcza skocznia). Wieczór, reflektory i olbrzymie piłkarskie emocje.
Pierwszą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. Takiego natarcia przeciwnik raczej się nie spodziewał. Prowadziliśmy już 3:0. Liczne strzały po groźnych kontrach fantastycznie wyciągał nasz bramkarz. "Czerwoni", jednak trochę ochłonęli i zdołali wyrównać na 3:3. Końcówka 1 połowy przypominała nieco obronę Jasnej Góry. Cudem nie straciliśmy bramki. Po przerwie znów zmasowany atak "Niebieskich" i prowadzenie 5:3 i nagle jakby niebo odwróciło się plecami do naszej drużyny. Czy winna była kondycja? Czy zabrakło sił? Błąd za błędem. Bramka za bramką. Stan meczu 11:6 dla rywali. W tym momencie zresztą jedyny błąd źle ustawionego bramkarza wykorzystał jeden z obrońców, popisując się pięknym lobem i golem. Końcowy wynik - 16:8, naprawdę nie pokazuje prawdy o tym meczu. Byliśmy co najmniej równym przeciwnikiem dla Kolegium. Ostatnie minuty, to jednak ich festiwal strzelecki, mimo znakomitej postawy bramkarza, który dwoił się i troił dokonując cudów, ratując nieraz przed utratą gola, podczas ataku 2 napastników, podczas, gdy obrońcy zostawali już minięci. Cóż... Niezły mecz... Jak powiedziałby Darek Szpakowski: "Szkoda, proszę państwa. Szkoda zmarnowanej szansy. `Zwycięstwo było w naszym zasięgu. Ale nie załamujmy rąk. Nie wszystko jeszcze stracone. Trzeba wyciąnąć wnioski przed kolejnym arcyważnym spotkaniem."
jana,
Pt, 22. pa?. 2004, 12:38
Ja tam, stojąc na bramce o wymiarach 1m x 1m, potarfię i tak puścić bramkę. Może powinnam się jej jakoś kurczowo trzymać :)
Zdecydowanie wolę wszystkie inne pozycje... od obrońcy, przez pomocnika, do napastnika.
Brameczki też lubię strzelać. I co z tego, że kogoś to może dziwić. Piłka to piłka. Albo się ją lubi, albo się ją polubi.
pozdrawiam
Zdecydowanie wolę wszystkie inne pozycje... od obrońcy, przez pomocnika, do napastnika.
Brameczki też lubię strzelać. I co z tego, że kogoś to może dziwić. Piłka to piłka. Albo się ją lubi, albo się ją polubi.
pozdrawiam
madziula,
Pt, 22. pa?. 2004, 16:24
wynik się nie liczy :)
ty-tylko-mnie-poprowadz,
Pt, 22. pa?. 2004, 19:38
:)
liczy sie zaangazowanie:)
miridth,
Pt, 22. pa?. 2004, 20:20
Ja też miałam dzisiaj mecz, tylko tyle, że klasowy (: Najpierw, na zachętę dostałam piłką (koszykową, bo o koszu mowa) w łeb, potem ktos tak mi podał, że palce mi prawie wybił. Następnie kolejny raz dostałam piłką i to w dodatku w sam środek czoła (śliwka gwarantowana), a już na sam koniec polała się krew i potrzebna była interwencja nauczyciela. Już wiem, że najbardziej [jednak] kocham siatkę... "Przyjęcie... Raz...Dwa... Piękne przebicie i... kolejne punkty zdobywa najlepsza jak zwykle drużyna klasy IIIe!!!" Hehe... ;P
P.S. Ten na zdjęciu to TY???
P.S. Ten na zdjęciu to TY???
xtynka,
So, 23. pa?. 2004, 20:31
16:8 ?? Cieniutko... "conajmniej równy przeciwnik" nie przegrywa w, az tak dramatyczny sposob.
dominika,
N, 24. pa?. 2004, 01:25
pilka nozna?
nie wiedziałam,że jesteś akim zapaleńcem jeżeli chodzi o tę dyscypluinę portową... no ladnie.... jak dobrze wiedzieć, ze gdzieś jesteście i tyle się uczucie w razie potrzeby będę wiedziala do kogo mam się zwrócić o pomoc.... łaczę się z wami w modlitwie.... wam też przedstawiam swoją osobę:) pozdrawiam gorąco z tej dziwnej gdyni
olcia,
N, 24. pa?. 2004, 03:04
1:05 - nie ma to jak neostrada...:) pozdrowienia dla x. Piotra!! kapcie
mako,
N, 24. pa?. 2004, 16:47
Ja sie pogubiłem...
Ty Peter stałeś na bramce czy nie? Bo najpierw piszesz że broniłeś jak Dudek i inni a później już opisujesz jak widz a raczej kibic niebieskich...
mikey
P.S. Czy u Ciebie też taka wspaniała pogoda? W Polsce piękna złota jesień i +20 stopni! Ech że też jutro trzeba do pracy;(((((((
mikey
P.S. Czy u Ciebie też taka wspaniała pogoda? W Polsce piękna złota jesień i +20 stopni! Ech że też jutro trzeba do pracy;(((((((
turcja,
N, 24. pa?. 2004, 21:13
...
Oj, coś czuję, że nasza narodowa reprezentacja dostałaby jeszcze mocniej.
Nie to, żebym nie wierzyła w naszych chłopaków. Jednak wolę siatkówkę.
Jako dzieciak lubiłam chodzić na mecze z dziadkiem. Wtedy jeszcze było bezpiecznie.
Wynik ogólnie nie jest ważny. Chodzi o to, by się poruszać ...
by być wściekłym jak byk itp., uwolnić przy okazji cały stres, dobrze się bawiąc.
Będzie lepiej.
Nie to, żebym nie wierzyła w naszych chłopaków. Jednak wolę siatkówkę.
Jako dzieciak lubiłam chodzić na mecze z dziadkiem. Wtedy jeszcze było bezpiecznie.
Wynik ogólnie nie jest ważny. Chodzi o to, by się poruszać ...
by być wściekłym jak byk itp., uwolnić przy okazji cały stres, dobrze się bawiąc.
Będzie lepiej.
anonim,
Pn, 25. pa?. 2004, 00:08
Opis taki że ma sie wrażenie jak by coś leciało a czytający musi na tym nadązyć i biec wzrokiem jak najszybciej by nie zgubić czasem"z pola widzenia"nastepengo słowa.
Wrazenie-bycia tam,na meczu.
To moze jest początek kariery korespondowicza sportowego-bo jest już się za granicą,teraz tylko zdawac relacje:)
POZDRAWIAM-MS.
Wrazenie-bycia tam,na meczu.
To moze jest początek kariery korespondowicza sportowego-bo jest już się za granicą,teraz tylko zdawac relacje:)
POZDRAWIAM-MS.