... newer stories
niedziela, 31. pa?dziernika 2004
piotr, 22:32h
Podpisywali w Rzymie Konstytucję. "Tak zwaną konstytucję", jak mówi Janek, bo "ten dokument jest umową między państwami, czyli konstytucją de facto nie jest".
Nie mam pojęcia, czy ma rację. Kiedyś, w Berlinie podczas zajęć dla studentów z Polski i Niemiec w Akademii Katolickiej rozważaliśmy treść kilku projektów preambuły z punktu widzenia Katolickiej Nauki Społecznej. Dziś już "nie jestem w temacie". W każdym razie, Plac Wenecki zamienił się w wielkie studio telewizyjne RAI (uno-bodajże). Blokada ulic, policja, dziennikarze i samochody z dyplomatycznymi numerami rejestracyjnymi...
W Wiadomościach TVP usłyszałem, że mieszkańcy centrum Rzymu nie mogą swobodnie, nawet na piechotę poruszać się w pobliżu swoich domów. Możliwe. Moja uczelnia znajduje się bardzo blisko miejsca, gdzie cały ten "historyczny moment" się miał dokonać. 100 m obok jest Uniwersytet Gregoriański, z którego przyszła wiadomość, iż ze względu na blokadę, zajęcia są odwołane. My nie mieliśmy takiej informacji. Poszliśmy, więc rano, mając już w wyobraźni sceny, gdy przedzieramy się przez zapory wymachując legitymacjami PIB i krzycząc, że "mamy prawo do nauki". Niestety (albo raczej na szczęście), policjantów było sporo, samochodów z włączonym sygnałem też, blokady (barierki) były, z tym że nikt nas nie zatrzymał i dotarliśmy na uczelnie, gdzie dwie lekcje i dwa sprawdziany. Z greckiego, to normalne: codziennie jest sprawdzian - 15-minutowy "quiz cotidiano". Za to sprawdzian z hebrajskiego to zjawisko dość rzadkie. W każdym razie dzień zwyczajny do bólu, nikt nie myślał o blokadach i konstytucjach. A studenci Gregorianum mieli wolne...
Zresztą, nawet gdybyśmy wszyscy nie dotarli na zajęcia, to, jak stwierdził Rajmund, "nasi wykładowcy nawet by nie zauważyli. Oni widzą tylko te szlaczki i kropeczki".
Skorzystam z tego, że Artur poszedł na spacer i dopiszę jeszcze, że w sobotę byłem na Święceniach Diakonatu w Bazylice na Lateranie. Zaprosił mnie kolega z ławki (na greckim razem siedzimy) Oleg z Ukrainy. Uczy się w Rzymskim Seminarium, ale będzie księdzem dla diecezji kijowsko-mohylewskiej. Wiele mógłbym napisać, bo przeżycie to dla mnie było ogromne. Sama oprawa liturgiczna, samo wspomnienie własnych Święceń i kazanie Kardynała Ruiniego już mnie poruszyły. A gdy zaśpiewali:
"Ja będę z Tobą,
Będę Twoją Mocą i Siłą,
Będę Twą Obroną,
Ja będę z Tobą...", to zakęciła mi się w oku łezka.
"Miłuję Cię, Panie, Mocy moja" - przypomniałem sobie swój tekst z obrazka prymicyjnego.
I popatrzyłem na tych młodzieńców leżących na ziemi podczas litanii do Wszystkich Świętych i wiedziałem, że jest w nich tyle entuzjazmu i radości bycia przy Bogu, że gdyby mogli wyszliby z tej świątyni i zaczęli tańczyć...
To wielka tajemnica. Wybierać bezżenność dla Królestwa. Wybierać życie, którego świat nie rozumie, z którego szydzi.
Polubiłem tego Olega. Mam nadzieję, że będzie dobrym diakonem, a kiedyś kapłanem...
Nie mam pojęcia, czy ma rację. Kiedyś, w Berlinie podczas zajęć dla studentów z Polski i Niemiec w Akademii Katolickiej rozważaliśmy treść kilku projektów preambuły z punktu widzenia Katolickiej Nauki Społecznej. Dziś już "nie jestem w temacie". W każdym razie, Plac Wenecki zamienił się w wielkie studio telewizyjne RAI (uno-bodajże). Blokada ulic, policja, dziennikarze i samochody z dyplomatycznymi numerami rejestracyjnymi...
W Wiadomościach TVP usłyszałem, że mieszkańcy centrum Rzymu nie mogą swobodnie, nawet na piechotę poruszać się w pobliżu swoich domów. Możliwe. Moja uczelnia znajduje się bardzo blisko miejsca, gdzie cały ten "historyczny moment" się miał dokonać. 100 m obok jest Uniwersytet Gregoriański, z którego przyszła wiadomość, iż ze względu na blokadę, zajęcia są odwołane. My nie mieliśmy takiej informacji. Poszliśmy, więc rano, mając już w wyobraźni sceny, gdy przedzieramy się przez zapory wymachując legitymacjami PIB i krzycząc, że "mamy prawo do nauki". Niestety (albo raczej na szczęście), policjantów było sporo, samochodów z włączonym sygnałem też, blokady (barierki) były, z tym że nikt nas nie zatrzymał i dotarliśmy na uczelnie, gdzie dwie lekcje i dwa sprawdziany. Z greckiego, to normalne: codziennie jest sprawdzian - 15-minutowy "quiz cotidiano". Za to sprawdzian z hebrajskiego to zjawisko dość rzadkie. W każdym razie dzień zwyczajny do bólu, nikt nie myślał o blokadach i konstytucjach. A studenci Gregorianum mieli wolne...
Zresztą, nawet gdybyśmy wszyscy nie dotarli na zajęcia, to, jak stwierdził Rajmund, "nasi wykładowcy nawet by nie zauważyli. Oni widzą tylko te szlaczki i kropeczki".
Skorzystam z tego, że Artur poszedł na spacer i dopiszę jeszcze, że w sobotę byłem na Święceniach Diakonatu w Bazylice na Lateranie. Zaprosił mnie kolega z ławki (na greckim razem siedzimy) Oleg z Ukrainy. Uczy się w Rzymskim Seminarium, ale będzie księdzem dla diecezji kijowsko-mohylewskiej. Wiele mógłbym napisać, bo przeżycie to dla mnie było ogromne. Sama oprawa liturgiczna, samo wspomnienie własnych Święceń i kazanie Kardynała Ruiniego już mnie poruszyły. A gdy zaśpiewali:
"Ja będę z Tobą,
Będę Twoją Mocą i Siłą,
Będę Twą Obroną,
Ja będę z Tobą...", to zakęciła mi się w oku łezka.
"Miłuję Cię, Panie, Mocy moja" - przypomniałem sobie swój tekst z obrazka prymicyjnego.
I popatrzyłem na tych młodzieńców leżących na ziemi podczas litanii do Wszystkich Świętych i wiedziałem, że jest w nich tyle entuzjazmu i radości bycia przy Bogu, że gdyby mogli wyszliby z tej świątyni i zaczęli tańczyć...
To wielka tajemnica. Wybierać bezżenność dla Królestwa. Wybierać życie, którego świat nie rozumie, z którego szydzi.
Polubiłem tego Olega. Mam nadzieję, że będzie dobrym diakonem, a kiedyś kapłanem...
... older stories