sobota, 20. listopada 2004
Przyszedł do mnie e-mail, który zaintrygował mnie nieco. Otóż, w pewnym kościele rzymskim miałby się rzekomo znajdować obraz Jezusa w kapeluszu. Nazwa kościoła, miejsce - wszytko było podane: tylko się wybrać i zobaczyć na własne oczy. Niestety, brak czasu, brak energii koniecznej do wykonania spaceru i duuuużo nauki sprawiły, że znalazłem ten obraz w internecie (tzn. Artur znalazł).
Marcello Venusti "Noli me Tangere".
Zanim jednak moje oczy ujrzały tę reprodukcję , wyobrażałem sobie, że Jezus na krzyżu będzie miał na głowie kapelusz podobny do tego, jaki nosił Bono. Potem logika zaczęła podpowiadać, że pewnie będzie Jezus z uczniami - wszyscy w nakryciach głowy z piórem a'la "Szwedzi w Warszawie".
Tymczasem, obraz mnie zaskoczył. Nie dość, że Jezus ma czerep niczym hełm niemieckich żołnierzy, to jeszcze w ręku szpadel, czy łopatę...
To w sumie w jakiś sposób jest nawet logiczne: ma sprzęt, bo podkopał kamień, żeby wyjść. Maria M. z rzymskim nosem (Po czym poznać Rzymiankę? Po nosie - jak pali paierosa, to się jej cały pod nim mieści.), do tego w rogu jakiś pastor w białym kołnierzu, z twarzą Janusza Korczaka.
Wspominałem, że na sztuce się nie znam, a dziś wyraźnie nie jestem w nastroju do obcowania z malarstwem. Wracam do greki, bo głupoty wypisuję. Chyba, że jest jakaś ciekawsza interpretacja tego dzieła...

Von piotr um 00:50h| 8 Kommentare |Skomentuj ->comment