czwartek, 9. pa?dziernika 2008
Mogłoby tak być zawsze. Puste ulice, żadnego ruchu. Stare Miasto wprawdzie zatłoczone pielgrzymami, ale co tam. Najważniejsze, że jest cicho i bezsamochodowo.
Spędziłempierwszy dzień w bibliotece. Mam tak przez 3 lata codziennie od 8.30 do 17.00?
Dobrze, że jest miłe, polskie towarzystwo.
Tymczasem w domu powoli zadzieżgują się pierwsze znajomości. Studenci z programu stają się powoli znajomymi. Na etap koleżeństwa, czy przyjaźni, jak w niektórych przypadkach może się zdarzyć (zob. ja i Michel) trzeba jeszcze trochę poczekać.
Jutro ruszam jaieś zakupy zrobić. Muszę też zrobić zdjęcia do wizy. Nawet w Świętym Mieście proza życia przebija się przez duchowe uniesienia.
Trzeba mieć głowę w chmurach, ale stopami dotykać ziemi. To już tu chyba kiedyś było...
Jutro mam pierwsze zajęcia z Rosario - postrachem i zmorą studentów. Wytrzymać 1 semestr i będzie po wszystkim.

Von piotr um 20:30h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment