poniedzia?ek, 5. grudnia 2005
Muzeum, do ktrego się wybraliśmy było zamknięte. To jakiś żart - mają zamknięte w piątki, soboty i niedziele. To kto im tu przyjdzie?
Po drugiej stronie parkingu było inne muzeum, to poszliśmy i nawet mile byłem zaskoczony, bo sporo ciekawych rzeczy mieli. Ale to jednak nie było Sanktuarium Księgi, do którego się wybieraliśmy...
Moja praca z historii NT nabiera tempa - dziś trzy stronniczki przybyło, jak jutro dobrze pójdzie, to następne trzy się urodzą...
Pogoda ciągle wspaniała, choć tubylcy zaczynają coś mruczeć, że czemu deszczu nie ma? Mi tam nie przeszkadza, że ciepło i sucho, ale oni pewnie wiedzą, co jest potrzebne...
Kurcze, wyrwałem kabel od jarzeniówki przed chwilą, niechcący, ale co z tego, jak nie działa. Muszę jutro kogoś poprosić o naprawę. Jak tu życ bez światła nad biurkiem?
Ok, za 10 min. będzie jutro. Spadam, bo jutro (ale nie za 10 min.) trzeba znowu ołów (albo klej) do łokci i siedzenia zamontować i przysiąść i swoje odsiedzieć...
Muszę w końcu resztę ekipy przedstawić. Jutro chłopaki z Indii...

Von piotr um 00:53h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment