?roda, 21. grudnia 2005
Bodyguard
W środy rano mamy w ramach kursu "Archeologia Jerozolimy okresu Pierwszej Świątyni" wycieczki z prof. Barkayem.
Jedziemy na Uniwerek, autobus, kontrola, blabla.
Pijemy espresso na ruchomych schodach i już na nas czeka kolejny autobus, który zabiera dwie grupy studentów i profesora. Jako, że wycieczki są integralną częścią kursu (obecność obowiązkowa) Uczelnia odpowiada za nasze bezpieczeństwo.
Dlatego zawsze przydzielają nam ochronę.
Zwykle jest to młody gość w cywilu z małym karabinem typu Uzzi (powtarzam za Tobiasem, cokolwiek to znaczy) albo innym (takim dużym). Gość snuje się na końcu grupy, czekając na ostatnich, nudzi się podczas objaśnień profesora (nie on jeden czasami) i sprawia wrażenie tymczasowego bezpieczeństwa.
Tylko raz widziałem ochraniarza w gotowości. Przeładował broń, chwycił ją bardziej bojowo i zaczął czujnie rozglądać się wokoło. Było to po wyjściu z systemu tuneli pod Miastem Dawida. Tuneli jest sporo, (Libor był nawet w słynnym Hezekiah`s Tunnel) my z grupą przeszliśmy tzw. Channel 2 albo 3 (nie jestem pewien).
Wyjście z systemu jest w części miasta zamieszkanej przez ludność nieprzychylną turystom (wrak samochodu, śmieci i ogólnie dziwne uczucie). Karabin załadowany, jesteście bezpieczni.
Za każdym razem towarzyszy nam inny guard.
Tym razem (dziś rano) nie mieliśmy nikogo, bo zwiedzaliśmy muzeum (które samo w sobie chronione być powinno). Nie mogliśmy iść nigdzie indziej (z braku ochrony), a byliśmy 25 min. przed otwarciem, więc czekaliśmy.
Muzeum było niezłe. Nie wolno robić zdjęć, ale Sennacherib`s Prism musiałem uwiecznić. Poza tym srebrny zwój z błogosławieństwem (znaleziony przez naszego profesora), który rozwijali przez 3 lata, potem następne 3 lata analizowali i wreszcie trafił do muzeum. Był jeszcze kawałek czegośtam kupiony za 500 000 dolarów z rzekomym napisem, który okazał się późniejszy (tyle kasy niepotrzebnie wydanej) i w ogóle muzeum, jak muzeum.
Ale nie o tym miało być, tylko o wycieczce tydzień temu i ochroniarzu, który wzbudził moje zainteresowanie.
Niestety, nie dał się namówić na zastrzelenie jednego gościa z grupy, który ilością pytań zabija najciekawsze wywody profesora. Może to są ważne pytania, ale mam wrażenie, że on tylko szuka sposobności, żeby je zadać, że jego celem nie jest uzyskanie odpowiedzi, ale samo zadanie pytania.
Ale wracając do ochroniarza, rozmowa z którym była ciekawym urozmaiceniem wycieczki tydzień temu, to zdjęcie poniżej powinno wyjaśnić wszystko.
Po prostu Lara Croft...

Von piotr um 22:24h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment