... newer stories
pi?tek, 9. grudnia 2005
Bardziej religijnie dzisiaj...
piotr, 00:01h
Dlaczego Chrześcijanie, Żydzi i Muzułmanie uważają Abrahama za Ojca ich wiary?
Dlatego, że od niego (jeśli istniał) zaczął się monoteizm.
Mam ciekawą (nieortodoksyjną) interpretację Ofiary Abrahama.
Jeśli przyjmiemy, że istniał, że nie jest odbiciem bóstw i herosów kananejskich, że nie jest bohaterem zbiorowym (to akurat mojej interpretacji nie przeszkadza), to w jego czasach (wczesne drugie tysiąclecie BC) składanie w ofierze bogom ofiary przez zabicie człowieka musiało być dość częste. Długo jeszcze takie ofiary składano, a miejsce, w którym piszę te słowa jest położone na skraju Doliny Hinnom, gdzie dzieci "przeprowadzano przez ogień" ku czci Moloha.
Tak więc Abraham chciał wypełnić zwyczaj, może nawet obowiązek (Biblia nazwie to "prośbą" Boga) i poświęcić jedynego syna w ofierze. W ostatniej chwili powstrzymał się (lub jeśli ktoś woli obrazowo: Bóg zatrzymał jego uniesioną rękę). Jakiś głos wewnętrzny, jakiś impuls Ducha Świętego podpowiedział Abrahamowi, że jeśli Bóg istnieje, to na pewno nie życzyłby sobie tego rodzaju ofiary. I to jest, moim zdaniem, największa zasługa Abrahama. Nie to, że był gotów tą ofiarę złożyć, bo setki mu podobnych tak postępowało, ale że odczytał ukryty w nim głos wołający: "Nie rób tego!"
Obraz boga straszliwego, nakazującego posłuszeństwo nawet za cenę nieludzkiego okrucieństwa został zastąpiony obrazem Boga Jedynego, który kocha i nie chce bezsensownej ofiary z jedynego syna.
Idąc dalej do duszpasterskich konotacji całej tej historii, nie pytałbym, jak niektórzy: "Czy jesteś gotów, tak jak Abraham poświęcić Bogu wszystko?" tylko raczej: "Czy masz w sobie wrażliwość na Tchnienia Ducha, który wewnątrz ciebie wciąż mówi i ukazuje Prawdziwą Twarz Boga (czasem wbrew temu, co ty, inni ludzie i świat o tej Twarzy sądzi)?"
Zdaję sobie sprawę z wielu (nawet wewnątrz-biblijnych) argumentów przeciwko tej interpretacji (nie mojej, zresztą), dlatego na koniec dodaję (jak kiedyś w "Przekroju"): prosimy nie powtarzać...
Dlatego, że od niego (jeśli istniał) zaczął się monoteizm.
Mam ciekawą (nieortodoksyjną) interpretację Ofiary Abrahama.
Jeśli przyjmiemy, że istniał, że nie jest odbiciem bóstw i herosów kananejskich, że nie jest bohaterem zbiorowym (to akurat mojej interpretacji nie przeszkadza), to w jego czasach (wczesne drugie tysiąclecie BC) składanie w ofierze bogom ofiary przez zabicie człowieka musiało być dość częste. Długo jeszcze takie ofiary składano, a miejsce, w którym piszę te słowa jest położone na skraju Doliny Hinnom, gdzie dzieci "przeprowadzano przez ogień" ku czci Moloha.
Tak więc Abraham chciał wypełnić zwyczaj, może nawet obowiązek (Biblia nazwie to "prośbą" Boga) i poświęcić jedynego syna w ofierze. W ostatniej chwili powstrzymał się (lub jeśli ktoś woli obrazowo: Bóg zatrzymał jego uniesioną rękę). Jakiś głos wewnętrzny, jakiś impuls Ducha Świętego podpowiedział Abrahamowi, że jeśli Bóg istnieje, to na pewno nie życzyłby sobie tego rodzaju ofiary. I to jest, moim zdaniem, największa zasługa Abrahama. Nie to, że był gotów tą ofiarę złożyć, bo setki mu podobnych tak postępowało, ale że odczytał ukryty w nim głos wołający: "Nie rób tego!"
Obraz boga straszliwego, nakazującego posłuszeństwo nawet za cenę nieludzkiego okrucieństwa został zastąpiony obrazem Boga Jedynego, który kocha i nie chce bezsensownej ofiary z jedynego syna.
Idąc dalej do duszpasterskich konotacji całej tej historii, nie pytałbym, jak niektórzy: "Czy jesteś gotów, tak jak Abraham poświęcić Bogu wszystko?" tylko raczej: "Czy masz w sobie wrażliwość na Tchnienia Ducha, który wewnątrz ciebie wciąż mówi i ukazuje Prawdziwą Twarz Boga (czasem wbrew temu, co ty, inni ludzie i świat o tej Twarzy sądzi)?"
Zdaję sobie sprawę z wielu (nawet wewnątrz-biblijnych) argumentów przeciwko tej interpretacji (nie mojej, zresztą), dlatego na koniec dodaję (jak kiedyś w "Przekroju"): prosimy nie powtarzać...
... older stories