pi?tek, 3. wrze?nia 2004
Filiżanka: 3 cm średnicy, wysokość: 4,5 cm.

Akcja "łazienka" zakończyła się pełnym sukcesem. Hurtowe ilości środków chemicznych, wymiana sedesu (zawsze tak robię w nowym miejscu zamieszkania i nowoczesna technologia w służbie dezynfekcji zrobiły swoje. Mamy piękny wiklinowy kosz (nie ważne na co, nie wypada wspominać), szafkę i przede wszystkim ZAPARZACZ do kawy!!!
Lavazza średnio zmielona wędruje do komory. Wlać wodę, załozyć sitko, pokryweczkę i zakręcić. Włączyć prąd i... chwila oczekiwania, a zaraz potem zapach przywraca chęć do życia. Aromat przypomina nieco sawannę (chyba, bo nigdy nie wąchałem sawanny, ale sobie ten zapach wyobrażam, ech tereklamy). Wciągam w nozdrza i prawie czuję smak kawy: ciemny, gęsty, mocny. Delektuję się wonią przez jakiś czas, wreszcie zdejmuję dzbanek z podstawki elektrycznej i napełniam miniaturową filiżankę. To w sumie nie więcej niż dwa duże, albo trzy małe łyki, ale organizm od razu odczuwa wpływ kofeiny. Jej cząsteczki rochodzą się po krwioobiegu dodając ciału sił, jakby chciały powiedzieć za Oscarem Wilde`m: "Wake up", albo za papieżem: "Wstańcie, chodźmy".
Pozytywna energia pobudza zmysły: zaostrza wzrok, pozwala uważniej słuchać. Wiem, że to tylko chemia, ale mimo to nie mogę się oprzeć wrażeniu pewnej mistyczności. To chyba ten zapach, który czuć jeszcze przez kilkadziesiąt minut.
Mała czarna... Twaj chwilo...

Von piotr um 23:40h| 9 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Okazało się, że można spędzić w hipermarkecie 5 godzin!
Za to mamy już wszystko (prawie), co potrzebne jest, by studiować w Rzymie - przede wszystkim ekspres do kawy!!!
Zakupy, zakupy i jeszcze raz zakupy - dzień pod ich znakiem minął. Ceny są tu takie same jak w kraju - tylko w Euro (hehe).
Jutro Wielkie Sprzątanie!
Hmmm, godz. 1:24 a temperatura powietrza nie spada poniżej 30 stopni...
Wrócił Arur, więc spadam...

Von piotr um 04:24h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment