Gadające koty i niedzielująca niedziela.
Szliśmy sobie z Alexiusem rano do polskich sióstr na Mszę. Alex śmiesznie wymawiał "Sześ Bozie Szostro!", powtarzając co co chwilę to zdanie, którego nauczyłem go po drodze.
Obok malutkiego sklepiku zobaczyliśmy pana, który szedł, żeby położyć rybkę na chodniku. Za nim biegł tłusty, włochaty kocur (czy kotka) i miauczał. Ale to miauczenie było zawodzeniem, śpiewem, płaczem i wyciem jednocześnie.
Ja od dawna wierzę, że są gadające koty. Moją mamę odprowadzał do sklepu (ścieżką koło dawnego żłobka) kot Sylwester. Nie pamiętam jego imienia, ale wyglądał dokładnie, jak ten z kreskówki (biały krawacik i skarpetki). I odprowadzając zawsze zatrzymywał się na końcu ścieżki (przed wyjściem na ulicę XX-lecia) i gadał. Pozdrawiał, żegnał, prosił, dziękował - nie mam pojęcia, ale gadał.
Ten tłusty blond puszysty z dzisiejszego poranka też gadał - nie mam wątpliwości.
A potem, po południu, gdy zamknąłem okinnice na obowiązkową niedzielną "godzinkę" usłyszałem dwa nasze sierściuchy katurlające się po daszku pralni. One, niestety, nie gadały - one się darły. Zdążyłem jeszcze tylko źle o nich pomyśleć i zasnąłem, bo wczoraj urodziny Giovanniego połączone były z ubieraniem choinki i dekorowaniem domu, więc zeszło do 23.30. A na Urodziny dostaliśmy (wszyscy, nie tylko jubilat) takie arabskie chusty - coś, jak znane w Europie arafatki, tylko w tonacjach różowych (znaczy, że jordańskie) i przepaski na głowę, żeby te chusty (zapomniałem, jak się nazywają) nosić. I jak beduini siedzieliśmy wokół Kardynała i Maurice`a i aż sobie pomyślałem, że to miło powydurniać się przy TAKICH osobowościach...
A potem wszyscy się rozeszli, a my z Tobiasem i Giovannim zapaliliśmy choinkę (nie dosłownie) i wszystkie dekoracyjne lampki (spoza choinki) i obejrzeliśmy film z Edim Murphym. I było całkiem świątecznie...
A niedziela mimo 8 godzin nauki miała pewien akcent niedzieli, chociaż nie bardzo wiem, jaki, ale podświadomie jakoś czułem, że ten dzień niedzielował...
"Pan jest blisko."
Pn, 19. gru. 2005, 00:06, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
b.w., Pn, 19. gru. 2005, 00:32
B.W.
Na chwile odeszlam od komputera. Kiedy wróciłam do pokoju, Misia i Frendzla
siedziały przed monitorem i z wielką uwagą wpatrywały sie w ekran.
Kotki siedzialy bez ruchu, ale zielone oczy sledzily literki.
Od dawno podejrzewałam, że potrafią czytać...

Link

 
seniora, Pn, 19. gru. 2005, 00:59
seniora
Moj kot tez gada!Naprawde i duzo! Tylko ja nie zawsze ggo rozumiem.

Link

 
basia.czajka, Pn, 19. gru. 2005, 09:50
:)
co jak co,ale musze powiedzieć,że nie tylko kotki gadają:) mam na myśli,że moja fretka także mówi:) może dlatego,że dostaje kocie jedzonko :D
pozdrawiam ciepło i cieszę się,że masz upragnioną choinkę :D

Link

 
kapelan, Pn, 19. gru. 2005, 14:25
O tak, zbliża się, jest coraz bliżej :)

Link

 
gall, Pn, 19. gru. 2005, 17:31
Tak, pies moze być najlepszy przyjacielem człowieka, ale koty mają w sobie to "coś" i to zdecydowanie :).
Nastój, jak widać, nie tkwi w śniegu, ale w ludziach.

Link

 
_zeit_, Wt, 20. gru. 2005, 20:31
hahaha..

choinki i telewizja.. świątecznie.

Link