Greka chyba z górki...
Jestem zadowolony z tłumaczenia. Poszło jak z płatka. To znaczy, że tekst mam opanowany. Gorzej było z pytaniami. Verbal aspect (trudne słowo) pojawiał się w co drugim i to było koszmarem. Ale 70-75 powinno być (raczej nie więcej).
Egzamin był z 2001 roku. Wtedy okazał się porażką. Zobaczymy, jak w tym roku.
Wieczorem zaprosiliśmy profesora na kolację. Włoska restauracja okazała się być całkiem przyjemną. Wykorzystałem fakt, że siedziłem na przeciwko Maurice`a i trochę go wypytałem o przeszłość. Kurcze, ten gość był uczniem Zerwicka, Lohfinka, rektorem Biblicum, specjalistą od Literatury Mądrościowej i w ogóle first class. O tej kolacji będę kiedyś opowiadał jak o ważnym wydarzeniu.
Poza tym w knajpie z muzyką live gość na klawiszach grał cudownie, a jutro mam odebrać prezent dla Manoja (wylosowałem go), którym jest T-shirt z Jerozolimą i specjalnym spersonalizowanym (jeszcze trudniejsze słowo) napisem. Mam nadzieję, że mu się spodoba.
Zrobiło się chłodniej i pada, ale na White Christmas nie ma co liczyć - najwyżej jesienno-wiosennie będzie...
So, 24. gru. 2005, 02:37, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
ciche-marzenia, So, 24. gru. 2005, 04:03
:))
Witam, niestety kartka pójdzie dłużej niż ustawa przewiduje, zanczy sie przyjdzie do Księdza po Świetach.Pozdrawiam i życze błogosławionych Świat. I gratulacje,na rzecz egzaminu :D.Pozdrawiam

Link