sobota, 15. pa?dziernika 2005
Pracowity dzień. Greka, oczywiście. Najpierw przygotowanie, potem zajęcia. Okazało się, że emerytowany profesor (Belg z pochodzenia) nie jest taki straszny, jak go malują. Ciekawe, jaki będzie na egzaminie.
W połowie lekcji syrena oznajmiła całemu miastu, że rozpoczął się Szabat.
Po kolacji przysiadłem w bibliotece nad wspólnotą Esseńczyków - jutro cały dzień z nimi spędzę. Muszę przygotować przentację na niedzielę. Jedziemy nad Morze Martwe, do Masady, Qumran...
Zapowiada się pracowita sobota i ciekawa niedziela...

Von piotr um 00:40h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment