wtorek, 1. listopada 2005
Jesus - the pilot of my life...
Rano - wykłady, po obiedzie wykłady - to ma być Uroczystość?
Wróciłem przed siódmą - ledwie zdążyłem na Mszę. Namówiłem chłopaków, żeby ornaty wszyscy założyli (akurat białych było 6), więc świątecznie się zrobiło, chciaż niektóre z tych szat pamiętaja chyba pierwszych Jezuitów w Jerozolimie...
I dopiero po kolacji mogę włączyć Eve Cassidy i powspominać tych, którzy odeszli...
Wiem, że zmarłych wspomina się w liturgii jutro, ale ten dzień tak mi się z cmentarzem kojarzy...
Pamiętam, jak byliśmy mali, to cieszyliśmy się, jeśli 1 listopada było zimno, bo to oznaczało, że prawdopodobnie odeślą nas do domu wcześniej, nie będziemy musieli czekać do końca Mszy...
Jeszcze nie pozwalali się bawić zniczami, a podpalanie różnych papierków i drewienek, to taka fajna zabawa...
Grób Nieznanego Żołnierza, opuszczone, zapomniane, "niczyje" groby - wszędzie mnóstwo świec...
Z późniejszych czasów pamiętam spotkania rodzinne - okazja, żeby zobaczyć bliskich...
Jeszcze później, moim towarzyszem został (na sześć lat)Cmentarz w Sz. - "Największy w Europie, zaraz po paryskim" - jak mówią mieszkańcy.
Namarzłem się czasem...
Jednego roku, jako kleryk zawieszałem głośniki w alejce - zastała nas północ prawie, ale ile w tym nastroju było - chorał gregoriański, ciemne drzewa...
No i oczywiście cmentarz w K. - mój pierwszy rok kapłaństwa. Zrobiliśmy z Waldkiem spotkanie modlitewne z pochodniami, wędrówką wokół i Apelem Jasnogórskim na koniec.
Marzył mi się koncert na cmentarzu pod hasłem "Z Tobą ciemność nie będzie ciemna...", ale to już chyba kiedyśtam...
Pewnie, że lubimy "klimacik", nastrój, tradycję, ale ważne, żeby nie przeoczyć szansy, jaką daje nam Bóg pozwalając dotknąć śmierci. Obserwujemy przemijanie, odchodzą najbliżsi - czy można nie pomyśleć przy tej okazji: "Ja też odejdę"?
Czy można nie zatrzymać się na chwilę i zapytać: "Dokąd idę"?

Dokąd pójdę? - Tam, dokąd idę.
Trzeba co jakiś czas weryfikować kierunek, sprawdzać kompas, mapę i pytać się siebie: "Czy leci ze mną pilot?"

A dzisiaj Eva śpiewa: "And I miss you most of all, when autumn leaves start to fall".
W Jerozolimie nie spadają liście, jest raczej późne lato, chociaż chmury niosą pewną nadzieję, że się zajesieni troszkę...

Von piotr um 22:10h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment