?roda, 19. pa?dziernika 2005
Krótko, bo padam z nóg...
Profesor Pfann wygląda jak Sean Connery i wie o Qumran wszystko. Jego syn robi taki komputerowy program ze zbiorem tekstów, statystykami, wykresami i trójwymiarową rekonstrukcją całego kompleksu w okresach 1-3. Impressive.
My, najpierw przeżyliśmy wschód słońca na skałach w pobliżu Qumran, pomodliliśmy się tekstami esseńczyków i zwiedziliśmy groty 1 (zabrałem sobie kamyczek - wyrwałem ze skały), potem 2 (nie weszliśmy do środka, bo wejście jest dość wysoko i trzeba by się wspinać za długo), wreszcie 3 i 11 (znalazłem kawałek ceramiki i mimo, że jest własnością rządu Izraela, zamierzam zabrać go do domu). Groty 4-9 to już na miejscu i tylko z daleka.
W końcu samo Qumran - dłuuuuugo i wyczerpująco.
Profesor nie tylko, że wiedział wszystko, ale jeszcze chciał nam to wszystko powiedzieć.
Po kilku godzinach, wykończeni pojechaliśmy nad wodę (kąpiąc się obiłem sobie czaszkę o dno - mam limo) i do rezerwatu przyrody (jakieś źródła, czy coś - zmęczenie zmniejszało percepcję wrażeń).
Ach, jeszcze jakieś wykopaliska (wytwórnia skór bodajże).
W drodze powrotnej z powodu deszczu samochód jadący z przeciwka wpadł w poślizg i sunął bokiem po naszy pasie. Na szczęście nasz arabski kierowca coś zrobił i nie mieliśmy zderzenia. Za wiele nie wiem, bo spałem (jak większość pasażerów busika), Bonawetura zaczął krzyczeć, resztę znam z jego i kierowcy opowieści.
Jutro cały dzień rycia 4 i 5 rozdziału 1 Kor. No i może w końcu zacznę opisywać postaci, które będę się przez ten blog przewijać w najbliższych jerozolimskich miesiącach.

P. S. Z tym rządem Izraela to taki żart. Ten kawałek dzbanka ma wielkość kilku centymetrów i nie przedstawia żadnej wartości (oprócz sentymentalnej).

Von piotr um 23:01h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment