Ciąg dalszy niedzielnej wycieczki.
Morze Martwe jest NAPRAWDĘ martwe.
"Dobra, kto chce coś zjeść - siadamy przy tych stolikach. Kto chce najpierw się wykąpać - tą drogą, cały czas prosto".
No to wiadomo - cały czas prosto.
Pragnienie nowego doświadczenia wygrało z głodem.
Plaża kamienista, ludzi niedużo, z nieba przestał się lać żar. Jeszcze tylko wysłuchać ostrzeżeń o piciu wody lub dostaniu się jej do oczu, przebieramy się i wchodzimy do morza.
Woda cieplejsza niż powietrze i jakaś taka gęsta - jak oliwa. Oczywiście, nie da się w niej utonąć - wypycha ciało ku powierzchni - bardzo relaksujące uczucie. Śmiejemy się w głos, kiedy Manoch namawia, żeby dotknąć mokrym palcem języka, a ci, którzy to robią (m.in. ja) zaczynają warczeć i pluć. Na brzuchu w ogóle się nie da pływać - nogi idą ku górze i kręgosłup się wygina, a trzeba uważać, żeby nie zamoczyć oczu. Za to na plecach można zasnąć. Ponieważ na zajęciach z historii NT posługujemy się językiem włoskim, najczęściej powtarzane słowo to: "incredibile" - niewiarygodne.
Jakaś para na brzegu wysmarowała się błotem, kupionym wcześniej w kiosku, gdzie broszurki są nawet po rosyjsku - wygląda to komicznie - cali czarni. Udając ekspertów, tłumaczymy kolegom z Indii leczniczo-kosmetyczne właściwości błota z Morza Martwego.
Jeszcze tylko prysznic i można wciągnąć dwie ogromne kanapki arabskiego chleba z "czymśtam", przygotowane przed wyjazdem przez naszego kucharza. "Jakie smaczne, incredibile".
Teraz do Qumran (akcent na ostatnią sylabę). Tu mam krótką prezentację na temat esseńczyków. Nieco się obawiałem, bo mimo, iż się długo przygotowywałem, zawsze można spotkać pytanie typu: "Jaka jest relacja między tekstem Reguły Damasceńskiej z Cairo Geniza a tym z grot 4, 5 i 6?", albo "Którego typu pesharim jest więcej: continuo czy tematico?". Na szczęście po 20 minutach mówienia stwierdziłem, że stopień uwagi znacznie się obniżył - zmęczenie dnia dało o sobie znać. Mówiłem, więc przez kolejne 20 minut, po czym bez żadnych pytań wsiedliśmy do busika, "bo już późno się zrobiło".
Wczoraj i dziś najwięcej czasu zajęło "studiowanie typowe" - przy biurku. Chociaż nie, dzisiaj o 5.45 rano poszliśmy pod Western Wall (tzw. Ścianę Płaczu) zobaczyć, jak ortodoksyjni Żydzi świętują Sukkot (akcent znów na ostatnią sylabę).
Było "interesting", jak to Libor określił...
Jutro 4.25 (!) wyjazd do Qumran (wiadomo, gdzie akcent). Mamy spędzić dzień, jak wspólnota tam zamieszkująca: modlitwa o wschodzie słońca (teksty wydrukowane na podstawie znalezionych manuskryptów), posiłki, praca (w naszym przypadku zwiedzanie wykopalisk) , nauka i rytualna kąpiel (tu chyba przesadziłem). Profesor zrobił dziś wstępne spotkanie - 2 i pół godziny bez przerwy (na szczęście z użyciem środków audiowizualnych).
Muszę wcześniej się położyć, bo wstać trzeba, jak to Michel skwitował: "Oh no, in the middle of the night".
To wszystko się dzieje naprawdę, incredibile...
Wt, 18. pa?. 2005, 20:35, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, Wt, 18. pa?. 2005, 21:35
1. Czy można wierzyć Brandstaetterowi, który w "Jezusie z Nazarethu" sugeruje, jakoby Jan Chrzciciel należał do wspólnoty z Qumran (wiadomo, gdzie akcent), czy uznać to za incredibile?

2. Nasza współczesna polska ściana płaczu to - jak się od zanjomych dowiedziałam - bankomat (akcent na drugą sylabę od końca).

3. Gratuluję udanej prezentacji bez pytań pomocniczo-wykańczających.

4. Dziękuję za arcyprzyjemną lekturę, pozdrawiam :)

Link

 
znasz.mnie, Wt, 18. pa?. 2005, 22:40
Martwe morze
Plaża, woda...aż trudno pomysleć, że w tym wszystkim jest czas na naukę. Byłbym w siódmym niebie gdym mógł się znaleźć w Qumran. Słynne ze znaleziska miasto ma jeszcze tę aurę tajemniczości(przynajmniej w opowiadaniach ludzi je odwiedzających) ;)

Link

 
allegria, ?r, 19. pa?. 2005, 04:47
allegria
Benvenuto:)
Tanti saluti!
Vado in estasi!
..interessante,affascinante,curioso,simpatico,focoso,creativo,eccellente-buono ottimo blog!
Buona fortuna:)
..a presto

Link

 
madziula, ?r, 19. pa?. 2005, 17:33
incredibile...

Link