sobota, 7. stycznia 2006
Zrobiło się niepewnie ze względu na chorobę Premiera. Nie chcę się wynurzać na jego temat, czy był pozytywnie czy negatywnie oceniany, ale tutaj każda destabilizacja jest niekorzystna. Dzisiaj na Ben Yehuda mnóstwo stacji telewizyjnych robiło reportarze i wywiady.
Mimo wszystko, dominuje optymizm.
Bo co nam zostało?
Wieczorny social okazał się ciekawym spotkaniem z Kardynałem, który przechodząc zajrzał na moment i już został. Nie wypuściliśmy go za szybko. Trzeba wykorzystać jego obecność i słuchać, słuchać, słuchać. Każde jego słowo jest wartościowe. To niesamowity człowiek. O dzisiejszym spotkaniu będę kiedyś przysłowiowym wnukom opowiadał...
Mówił o integralności, o dojrzałości chrześcijańskiej, potem naciągnęliśmy go na tematy osobiste. Trochę o swoim życiu, trochę o swojej pracy. Ciekawe, że przy nienajlepszej kondycji fizycznej ciągle pracuje naukowo. Ma jedną z niewielu kopii (jeśli nie jedyną) jakiegoś starożytnego papirusa (nie powiedział dokładnie którego) i porównuje ją z kodeksem B (Watykańskim). Robił to już jako młody naukowiec, niestety, nikt nie podjął jego dzieła, więc po okresie kariery naukowej (Rektor Biblicum, Rektor Gregorianum) i "kariery" duszpasterskiej (Arcybiskup Mediolanu, Kardynał) wrócił do swojego ulubionego zajęcia, które rozpoczął lata temu. A po pracy, dla odprężenia słucha Mozarta. Ostatnio wrócił z Rzymu i miał wyrzuty sumienia, bo Papież zapytał go o postępy, a on niewiele w czasie minionego tygodnia zrobił, więc szybko siadł do biurka.
Tak to sobie z Kardynałem żartowaliśmy...

P.S. Chyba jestem przygnieciony nauką. Ale mimo wszystko, dominuje optymizm. Bo co mi zostało?

Von piotr um 01:04h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment