Solidarność zawodowa.
Jestem pod wrażeniem homilii Toma sprzed kilku dni. Mówił dość odważnie o Woli Bożej. O tym, że jesteśmy jej współtwórcami. Niejako pomagamy Bogu w procesie budowy Królestwa. Od nas zależy bardzo wiele, więc wszystko, co robimy jest uczestnictwem w procesie kreacji świata.
Ciekawy człowiek z niego. Był już w tylu miejscach na świecie. Studiował w Stanach, Austrii, pracował w Europie, na Jamajce w Jordanii. Pewnie jeszcze w wielu miejscach, ale tyle na razie wiem z jego opowieści. Teraz jest superiorem domu, w którym mieszkamy.
W kazaniu posłużył się przykładem z życia, kiedy to miał wraz ze swoimi przełożonymi wybrać, gdzie w danym okresie życia ma pracować. Dużo na ten temat rozmawiali, jeszcze więcej się modlili. Podjęli decyzję, która według Toma była dobra. Ale dziś z perspektywy czasu Tom twierdzi, że „God didn`t care”. Czy wyjechałby wtedy do A czy do B, obie te decyzje mogłyby być równie zgodne z Wolą Boga. Najważniejsze, że zrobili wszystko, aby zadecydować, jak najlepiej. A gdyby nawet wylądował w A (zamiast w B), to pewnie też dałby z siebie wszystko, żeby, jak najlepiej wypełnić powierzone mu zadania.
Rzeczywistość Zbawienia jest dynamiczna - nikt w to nie wątpi. Dlaczegoż rzeczywistość stwarzania nie miałaby być taka ?
Poza tym, mógłbym pisać więcej, ale jutro wybieramy się do Galilei na cały dzień i jak pomyślę, ile mógłbym rzeczy zrobić, to mi trochę żal podjętej decyzji - sobota jest dniem studiowania, a nie jeżdżenia.
Pino zmienił mi temat pracy z Historii Nowego Testamentu i pewnie niejeden czas wypoczynku trzeba będzie nazwać potencjalnym i wykorzystać na pisanie o "Wybranych aspektach relacji wspólnoty z Qumran i wczesnej gminy chrześcijańskiej". A miało być tak pięknie. Już prawie kończyłem pisanie. Teraz moje dwa pierwsze rozdzialiki mają być wstępem do trzeciego (właśnie tego, którego jeszcze nie napisałem).
Nic to, za to pracę z analizy Joba 2, 4 już prawie skończyłem.
Nie wiedziałem, że tyle jest różnych interpretacji tego małego werseciku.
Dobra, jutro wyjazd o 6.30. Kończę, bo od wczesnego rana trzeba będzie "współkształtować Wolę Bożą".
Jeszcze tylko następny dowcip o Jezuitach:
Dominikanin, Franciszkanin, Benedyktyn i Jezuita płynęli łódką. Nagle wokół nich zjawiła się chmara rekinów. Jeden uderzył w łódź i ta zaczęła tonąć.
Dominikanin próbował nauczać rekiny o wartości miłości bliźniego, ale jeden z nich natychmiast wyskoczył z wody i go pożarł.
Franciszkanin zawołał: "Dziękujemy Ci panie za brata naszego rekina". Natychmiast jeden z braci schrupał i Franciszkanina.
Benedyktyn usiłował uspokoić bestie pieśnią. Doskonale czysto zaczął wyśpiewywać Exultet, ale gdy był przy "owocu pracy pszczelego roju" podzielił los współbraci.
Jezuita nie wiedział, co ma robić. Stał tak w tonącej łódce, gdy rekiny wyłowiły go i bezpiecznego zaniosły na brzeg.
- Dlaczego mnie nie pożarłyście - wyjąkał?
- Aaaaa, wiesz, solidarność zawodowa.
So, 19. lis. 2005, 00:33, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, So, 19. lis. 2005, 01:28
Dowcip świetny. Czy poznaje się takie podczas kolacji w miejcu zamieszkania?... ;)

Życzę miłego dnia w Galilei.

Link

 
madziula, So, 19. lis. 2005, 12:07
:)

Link

 
slaweg, So, 19. lis. 2005, 19:04
Wola - temat rzeka...
Kiedyś próbowałem (nawet kilka razy) zmierzyć się z tematem "woli", również tej przez duże "W". Temat rzeka - nie dość, że dłuuugi, to i głęboki, i szeroki, ale warty chwili równie głębokiej kontemplacji :)

"Od nas zależy bardzo wiele, więc wszystko, co robimy jest uczestnictwem w procesie kreacji świata."
Przy temacie "W/woli" i przy czytaniu tego wpisu ciągle nachodzi mi na myśl fragment z Ks. Rodzaju - "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz (...)" (Rdz 1,27).
Mam coraz mocniejsze przekonanie, że ten obraz nie jest tylko statyczny. Po naszym Stwórcy nie tylko "odziedziczyliśmy" Ducha, Duszę, wolną Wolę, rozum,... ale też prawa do współrządzenia i współtworzenia świata - choćby takie oczywiste prawo do dawania życia (do naśladowania Boga w dawaniu życia). I wydawaćby się mogło, że to odbijanie osoby Boga nas zniewala, że musimy to robić, bo Stwórca takimi nas uczynił. A z drugiej strony z miłości do nas zostawił nam wolną wolę - nie, aby pokazać, że mu na nas nie zależy i róbcie sobie co chcecie - to przyczynek do władzy współtworzenia/współrządzenia z Bogiem.

A ja sobie czasem nie mogę z własnym życiem poradzić...

Dość już filozofowania... czas wrócić do pracy...

Z Bogiem.

Link